Matka z czwórką dzieci wyrzucona z autobusu. "Będą surowe konsekwencje"
W autobusie linii 297 w Katowicach wywiązała się awantura między pasażerką i kierowcą. Wszystko przez dziecięcy wózek. Kobieta opublikowała w mediach społecznościowych nagranie obrazujące zdarzenie. Twierdzi, że została wyrzucona z pojazdu wraz z czwórką małych dzieci.
1. Awantura w autobusie
"Wyrzucił mnie z dziećmi z autobusu pod pretekstem, że dzwoni i czeka na policję. Jednak cały autobus wysiadł, a kiedy ja wysiadłam, pozostali wrócili i odjechali, nas zostawił na przystanku" - opisuje na Facebooku pasażerka autobusu linii 297, który kursował na trasie między katowickimi Piotrowicami a dworcem kolejowym w Katowicach.
Do zdarzenia doszło 14 lutego.
Jaki był powód awantury w autobusie? W opublikowanym w mediach społecznościowych wpisie kobieta twierdzi, że poszło o wózek. Kierowcy miało nie podobać się to, w jaki sposób był ustawiony w pojeździe. Z tego powodu stwierdził, że nie pojedzie dalej.
Jednak kobieta podnosi, że nie mogła ustawić wózka, tak jak oczekiwał kierowca. Powód? Matka relacjonuje, że wiozła dzieci w wózku podwójnym, który nie mieścił się w wyznaczonym miejscu w autobusie.
Do wpisu dołączono nagranie. Widzimy na nim, że kobieta stała w miejscu przeznaczonym dla wózków dziecięcych i inwalidzkich. Postawiła wózek bokiem w taki sposób, że dzieci były ustawione twarzą w stronę szyby. Z jej relacji wynika, że jechała do przedszkola z dwójką małych dzieci.
Na nagraniu widzimy także, że niektórzy pasażerowie autobusu nie stanęli w obronie mamy. Jedna z osób sugerowała, że za minute przyjedzie kolejny autobus. Druga prosiła, by kobieta ustąpiła kierowcy i ustawiła wózek, jak ten każe.
2. PKM Katowice odpowiada
Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Katowicach odpowiedziało na post matki. Pasażerka udostępniła treść oświadczenia w mediach społecznościowych.
"Sytuacja, która wydarzyła się dzisiejszego dnia w jednym z autobusów naszej spółki, jest niedopuszczalna. Zadaniem kierowców jest dbanie o komfort i bezpieczeństwo naszych pasażerów, a także innych uczestników ruchu drogowego, ale to nie daje im prawa do wypraszania jakiejkolwiek osoby, która nie stwarza zagrożenia dla innych pasażerów" - czytamy w piśmie podpisanym przez prezesa PKM Katowice Romana Ubrańczyka.
W piśmie czytamy także, że Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Katowicach za pośrednictwem mediów społecznościowych próbuje nawiązać kontakt z "poszkodowaną".
"Jako prezes zarządu PKM Katowice chcę osobiście spotkać się i porozmawiać z nią o sytuacji, której niestety doświadczyła i oczywiście przeprosić" - czytamy w oświadczeniu.
Jednocześnie zapowiedziano, że wobec kierowcy zostaną "wyciągnięcie surowe konsekwencje".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl