Anna Lewandowska: "Najbardziej zmieniło mnie macierzyństwo"
W stylu boho, z włosami układanymi wiatrem, w marynarce odsłaniającej nagie ciało i krótkich szortach lub w romantycznych stylizacjach rodem z najpiękniejszych plaż Instagrama – tak wygląda Anna Lewandowska w najnowszym numerze "Twojego Stylu". Gwiazda sierpniowej okładki nie tylko wzięła udział w sesji, ale też zgodziła się na szczery wywiad. W rozmowie z Jackiem Szmidtem opowiedziała o trudnych chwilach macierzyństwa, relacjach z mężem i o życiu w blasku fleszy.
Anna Lewandowska o płaczu bezsilności
Już pierwsze pytanie zmusza Annę Lewandowską do odtworzenia się przed odbiorcą. Gwiazda, zapytana o to, kiedy ostatnio płakała, przyznaje, że zdarza jej się płakać z różnych powodów, ale ostatnio głównie ze zmęczenia. Zrozumie ją każda mama, która chce nie tylko wychowywać dzieci, ale też być aktywną zawodowo.
- Niedawno przyjechałam do Warszawy niewyspana, po kilku trudnych nocach. (…) Przyszłam do biura i nagle pojawiło się tysiąc pytań od moich współpracowników. Potem zadzwonił Robert z hotelu. Był na zgrupowaniu kadry, pytał, czy do niego przyjadę, bo rzadko się ostatnio widywaliśmy ze względu na wyjazdy. Nie mogłam wstać i wyjść. Czułam, że wszystko mi się wymyka. Popłakałam się na środku biura – wspomina i dodaje, że uczy się odpuszczać. Coraz rzadkiej obwinia się za to, że nie jest na sto procent. Coraz częściej też w jej życiu pada słowo akceptacja.
Anna Lewandowska wspomina odejście taty
- Rozsypał się mój świat – mówi Anna Lewandowska, wracając do momentu, gdy od jej rodziny odszedł tata. – Na szczęście w domu nigdy nie mówiło się źle o tacie. Zostały mi wspomnienia – podsumowuje i zdradza, że spotkała się z tatą po latach, gdy na świat przyszła ich córeczka Klara.
- Chciałam, by poznała dziadka – mówi Anna Lewandowska i tłumaczy:
- Gdy ma się doświadczenie niepełnej rodziny, to potem ta twoja staje się największą wartością. Dlatego ja dla męża mogę zrobić dużo. Gdyby mi dzisiaj powiedział, żebym zrezygnowała z kariery, zrobiłabym to… - podsumowuje.
Zobacz też: Jessica Alba w pięknej białej sukience - tak ubierają się stylowe mamy!
W wywiadzie dla "Twojego Stylu" celebrytka wspomina także pierwsze mieszkanie przyszłych państwa Lewandowskich. Totalnie odbiegało od tego, w którym żyją dzisiaj: - Na początku mieszkaliśmy z Robertem na Wrzecionie, w małym mieszkanku – opowiada. – Miałam 800 złotych stypendium sportowego, a on trochę więcej. Składaliśmy się na jedzenie, bo inaczej nie starczyłoby na życie. Uwielbialiśmy serki homogenizowane. Pamiętam, kiedyś Robert uszkodził miskę olejową w swoim fiacie i rozpaczał, że musi na naprawę wydać tysiąc złotych. A gdy dostał premię w klubie Znicz Pruszków, przyszedł dumny i powiedział, że polecimy do Egiptu. Ja na to, że nie polecę, bo mnie nie stać, a dołożyć sobie do wakacji nie pozwolę – mówi, wspominając trudne początki.
Anna Lewandowska chce inspirować inne kobiety
Anna Lewandowska zapewnia, że to, co dzisiaj posiada i to kim jest zawdzięcza głównie swojej pracy i uporowi. Odejście taty, nieleczona z powodu startów w zawodach karate astma, brak pieniędzy. Życie jak większości z nas rzucało kłody pod nogi, ale ona potrafiła to przezwyciężyć.
- Mówię o tym, bo to może być otuchą dla dziewczyn, które są w trudnej sytuacji i brak im wiary w siebie. (…) dobra energia do nas wraca – komentuje. – Gdy przenieśliśmy się z Robertem do Monachium, bardzo pragnęliśmy mieć dziecko. Życie napisało inny scenariusz, poważnie zachorowałam. Leki, które brałam, robiły spustoszenie w organizmie. Lekarze mówili, że plany posiadania malucha musimy odłożyć. Reagowałam po swojemu: uciekałam, zamykałam się w sobie, szłam na trening i siedziałam w sali trzy godziny, żeby zagłuszyć myśli. To był najtrudniejszy moment w życiu. (…) Robert to czuł, wiedział, co przeżywam. Mówił: "Ania, nie uciekaj" – otwiera się Anna Lewandowska, opowiadając o przyjacielskich relacjach, które cementują ich związek.
Anna Lewandowska zdradza szczegóły ze swojego prywatnego życia
- Przychodzę, a dom jest cały w kwiatach i wszędzie poprzyklejane karteczki z sentencjami dla mnie – opowiada o swoim mężu Anna Lewandowska. – Często też bierze Klarę na ręce i mówi: "Chodź, pójdziemy do mamusi i powiemy, jak bardzo ją kochamy". Miłość to jedno, ale my jesteśmy przyjaciółmi – dodaje, tłumacząc, że wspierają się wzajemnie.
Zobacz też: Ciężarna Joanna Krupa w zmysłowej sesji dla magazynu "Gala"
To poczucie bezpieczeństwa i zrozumienia jest bardzo ważne, szczególnie, gdy jesteście parą z pierwszych stron gazet. Masz hejterów, stalkerów, ludzi, którzy nie życzą ci dobrze. Związek mogą popsuć również pieniądze, a tych w świecie piłkarskim jest naprawdę sporo.
Jak na to patrzy Anna Lewandowska? - Świat nie jest uporządkowany sprawiedliwie. Są sprawy, które rządzą naszymi umysłami: sztuka, sport, dlatego obraz może kosztować kilka milionów, a sportowiec tyle zarabiać, jeśli jest dobry, a ludzie chcą go oglądać – wyjaśnia, ale dodaje, że do pieniędzy zawsze podchodzi z dystansem, nawet teraz, gdy oboje z Robertem zarabiają naprawdę sporo.
Czy Anna Lewandowska o babskim marzeniu o luksusowej torebce
- Zawsze patrzę na cenę, nawet w sieciówkach. (…) Kiedy byliśmy w Poznaniu, miałam babsie marzenie: "Robert jak ja bym chciała mieć taką markową torebkę". Ale od razu powiedziałam: "Kupimy za jakiś czas". Potem, już w Monachium, koleżanki miały po kilka torebek, pytały, dlaczego ja nie mam, przecież zarabiam. Wyjaśniałam, że mamy umowę z mężem. Ale, gdy ją w końcu miałam, jeszcze długo, gdy szłam na spotkania, zostawiałam torbę w aucie. Robert nie mógł zrozumieć: "Dlaczego to robisz, przecież na nią zarobiłaś?".
Zobacz też: Pokaż mi swój wózek, a powiem ci kim jesteś!
Anna i Robert Lewandowscy mają dziś szczęśliwy dom (i to nie jeden ;)), kochają ich tłumy, podziwiają miliony.
Na pytanie, czy po tych wszystkich sukcesach mogła uderzyć jej woda sodowa do głowy, gwiazda odpowiada, że zauważa zmiany, ale na lepsze: - Kiedyś byłam pyskata i uważałam, że tylko ja mam rację. Uczę się słuchać ludzi, jestem spokojniejsza. Najbardziej zmieniło mnie macierzyństwo. Dzieci zmieniają wszystko.