4-miesięczne dziecko przegrzało się w samolocie. Matka z dzieckiem nie mogła go opuścić
Matka z 4-miesięcznym synkiem planowała skorzystać z przelotu samolotem pasażerskim. Lot opóźniał się, a na zewnątrz panowały upały. Dziecko zaczęło się przegrzewać, ponieważ w samolocie wyłączona była klimatyzacja. Matka mimo to dostała zakaz opuszczenia samolotu. Po paru godzinach oczekiwania, wycieńczone dziecko przewieziono do szpitala.
Emily France ze swoim 4-miesięcznym dzieckiem planowała odbyć lot z Denver do El Paso. To, co miało się wydawać zwykłą codzienną sytuacją, okazało się dla niej i dziecka koszmarem. Nikt nie mógł opuścić samolotu, który przez 3 godziny nie mógł wystartować.Z powodu obowiązujących przepisów dotyczących lotów pasażerskich, jej dziecko mogło nawet stracić życie.
Zobacz także:
Matka z dzieckiem pojawiły się na lotnisku na pół godziny przed odlotem. Przeszli odprawę i zajęli swoje miejsce. Na zewnątrz panowały w tym czasie tropikalne upały. Temperatura w porcie lotniczym sięgała kilkudziesięciu stopni Celsjusza. Klimatyzacja w porcie oraz w samolocie nie działała.
Obsługa samolotu zakomunikowała, że lot się opóźni z powodu dodatkowego tankowania. Emily i dziecko spędzili ponad dwie nieplanowane godziny w samolocie. Nie można było w tym czasie opuszczać samolotu nawet na chwilę, z powodu obowiązujących przepisów.
W trakcie wyczekiwania na start lotu, synek Emily zaczął się przegrzewać. Chłopiec zrobił się czerwony na całym ciele, błądził oczami i zaczął krzyczeć. Matka aczęła robić mu okłady z nawilżonych chusteczek. Poprosiła o możliwość wyjścia chociaż na chwilę z nagrzanego samolotu, ale nie uzyskała zgody od załogi.
Matka rozpaczliwie prosiła o pomoc członków załogi statku powietrznego, ale ci byli obojętni. Jak sama później przyznała, wydawali się kompletnie nieprzygotowani na taką sytuację. Jedyne co zaoferowali Emily i jej dziecku, to worki z lodem. Dziecko zostało nimi obłożone, ale to również nie skutkowało. Stan dziecka się pogarszał, aż w końcu chłopiec ucichł i stracił przytomność.
Wszystko działo się już po 2,5 godzinach dodatkowego oczekiwania. Po wielu prośbach i błaganiach matki, samolot został zawrócony do bramki. Dziecko zostało przewiezione do szpitala, gdzie została udzielona mu pomoc. Jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.
Gdyby 4-miesięczny synek Emily spędził w samolocie kolejne minuty, mogłoby dojść do tragedii. Wszystko działo się pod okiem bezradnych i obojętnych członków załogi samolotu oraz w ramach obowiązującego regulaminu, dotyczącego przelotów pasażerskich.