Prezenty na I Komunię Świętą sprzed lat
Wiele osób myśli już o zakupie prezentu na I Komunię Świętą. Obecnie hitem są laptopy, tablety, smartfony, elektroniczne zegarki i konsole do gier.
Rodzice chrzestni i dziadkowie biorą pożyczki lub korzystają z oszczędności, by stanąć na wysokości zadania. I z rozrzewnieniem wspominają dawne lata. Rower Wigry 3, aparat fotograficzny Kodak, zegarek z pajączkiem lub Myszką Miki na skórzanym pasku. Zestaw prezentów dla każdego był niemal taki sam. Dzieci potrafiły się z nich cieszyć. Na rowerze jeździły do szkoły, zegarek z dumą nosiły na nadgarstku, a aparat zabierały na szkolną wycieczkę. Gadżety te służyły przez lata. Niektórzy nadal mają je w swoich domach, bo trudno się z nimi rozstać.
Zapraszamy na podróż w czasie. Przypomnijmy sobie, jakie prezenty na Komunię Świętą były najbardziej wyczekiwane. Co otrzymywało się z tej okazji w latach 80. i 90. ubiegłego wieku?
Zobacz także: Dobry prezent na komunię. Nie wydasz więcej niż 40 zł
Zegarek
Dla dziewczynek na białym skórzanym pasku, dla chłopców na czarnym, choć i zdarzały się również modele na srebrnej bransoletce. Zegarek klasyczny, czasem elektroniczny. Prezent ten dostawali niemal wszyscy. W latach 90. XX popularne były modele z Myszką Miki lub małym pajączkiem w roli sekundnika.
Przeczytaj również: Opalenizna podkreśla biel sukienki komunijnej. Rodzice posuwają się za daleko?
Rower Wigry
Różowy, zielony, czerwony czy niebieski, choć tak naprawdę kolor nie miał żadnego znaczenia. Liczył się sam fakt posiadania składanego roweru z bydgoskiej fabryki Romet. Firma produkowała ten model do 1998 roku, ale największą popularnością cieszył się on w latach 70. ubiegłego wieku.
Rower był bardzo lekki, łatwy w transportowaniu i przechowywaniu. W standardowym wyposażeniu były błotniki i wytrzymały bagażnik, na którym przewoziło się kolegów z podwórka.
Wadą roweru był zawias, który czasem albo pękał, albo ulegał deformacji. I na to był jednak sposób. Tata czy dziadek spawali w tym miejscu ramę. Roweru nic nie było w stanie zniszczyć.
Przeczytaj również: Komunia po polsku, czyli lans, limuzyny, sesje zdjęciowe i operacje plastyczne
Aparat Kodak lub Olympus
Mały, poręczny, choć niekoniecznie lekki. Tak można w kilku słowach scharakteryzować klasyczny aparat na klisze marki Kodak lub Olympus.
Oba modele stanowiły jeden z droższych komunijnych prezentów. Nie każdy mógł się nim pochwalić. Robione nimi zdjęcia mają niecodzienny klimat.
Aparat na klisze wyciągano z szafy jedynie na ważne uroczystości rodzinne lub by uwiecznić ważne dla nas momenty. Fotografie trzeba było robić z głową, zwłaszcza na szkolnej wycieczce, bo najczęściej do dyspozycji miało się tylko 24 lub 36 zdjęć.
Przeczytaj również: Coraz więcej uczniów doświadcza przemocy. Błaszczykowski: W szkole jest jak na boisku
Kalkulator
Choć dzisiaj to nie do uwierzenia, w latach 80. i 90. ubiegłego wieku w ramach prezentu z okazji I Komunii Świętej można było otrzymać kalkulator. Małe, elektroniczne urządzenie wywoływało jednak ogromną radość.
Korzystało się jednak z niego jedynie w domu, bo w wyciagnięcie kalkulatora na lekcji matematyki czy fizyki nie było przez nauczyciela mile widziane.
Walkman
Walkman pojawił się na świecie na początku lat 80. ubiegłego wieku. Wyprodukowała go firma Sony. W Polsce ten elektroniczny gadżet zaczął być dostępny dekadę później. Był marzeniem wielu młodych osób. Nic zatem dziwnego, że często był wybierany jako prezent na I Komunię Świętą.
To na walkmanie słuchało się pierwszych kaset z utworami takich zespołów jak "The Kelly Family", "Backstreet boys" czy "Spice Girls".
Urządzenie to przestało był produkowane przez markę Sony w 2010 roku.
Zobacz także: 1/3 gimnazjalistów nie ćwiczy. Mają problem z wejściem na 4 piętro
Pegasus
Jeśli ktoś myśli, że dawniej dzieci nie grały w gry, jest w błędzie. Kto miał w domu legendarnego Pegasusa, spędzał przed telewizorem sporą część dnia. Dla wielu dorosłych to dzisiaj symbol beztroskiego dzieciństwa.
Kartridże (najczęściej w żółtym kolorze) wędrowały z rąk do rąk. Wymieniano się grami, czasem urządzano osiedlowe rozgrywki.
Drobne upominki i "znikające" pieniądze
Dalsza rodzina w ramach prezentu często wręczała nie pieniądze, a drobne upominki. Czasem były to książki, najczęściej "Pismo Święte", czasem wieczne pióro lub długopis. Do upominku dołączano również skromny telegram.
Ale zdarzały się i wspomniane pieniądze, choć sumy z pewnością nie były tak wysokie jak dzisiaj. Prezent ten z perspektywy dziecka nie był jednak pożądany. Dlaczego? Otóż w wielu przypadkach po prostu… znikał. Rodzice brali pieniądze na "przechowanie", o czym z upływem lat zapominano. Nikt jednak nie miał do dorosłych z tego tytułu pretensji.
Przeczytaj również: Mariusz Czerkawski: chciałem, żeby mój syn poczuł smak porażki