Trwa ładowanie...

Pogodziła się ze śmiercią syna. Po latach odebrała telefon

Avatar placeholder
30.08.2023 11:18
Pogodziła się ze śmiercią syna. Po latach odebrała telefon
Pogodziła się ze śmiercią syna. Po latach odebrała telefon (YouTube)

Historia, która wydarzyła się w Chile w latach 80. wydaje się wręcz nieprawdopodobna. Kobieta po urodzeniu syna usłyszała, że dziecko nie żyje. Tymczasem maluch został adoptowany przez niczego nieświadomą rodzinę zastępczą. Prawda wyszła na jaw dopiero po ponad 40 latach. Nagranie z pierwszego spotkania 42-latka z biologiczną mamą chwyta za serce.

spis treści

1. Informacja o śmierci dziecka

María Angélica González urodziła swojego syna przed terminem. Z tego powodu wcześniak trafił do inkubatora, a matkę odesłano do domu.

Gdy ponownie przyjechała do szpitala, by zobaczyć, co z dzieckiem otrzymała od personelu druzgocącą informację – usłyszała, że jej syn nie żyje. Mimo to, pracownicy nie wydali jej ciała dziecka.

Zobacz film: "Przekarmianie dzieci"

Przez wiele lat kobieta żyła w kłamstwie. Przeżywała żałobę, choć z drugiej strony zastanawiała się, czy to, co usłyszała w szpitalu, było prawdą. W tym samym czasie mały Jimmy Lippert Thyden dorastał pod okiem adopcyjnych rodziców. Nie wiedzieli oni, co tak naprawdę wydarzyło się w szpitalu i że proces adopcyjny, w którym uczestniczyli nie był legalny.

"Przez 42 lata uważano mnie za zmarłego. Dorastałem w atmosferze miłości i szacunku, nie wiedziałem tylko, że przez ten czas moja prawdziwa mama przeżywała tragedię. Padliśmy ofiarami dobrze zorganizowanego kłamstwa. Chile pod rządami Pinocheta organizowało wywózki dzieci z kraju od ich rodzin i oddawało je do adopcji za pieniądze. Nieświadomi rodzice adopcyjni zapłacili za coś, co uważali za legalną praktykę" – po latach napisał mężczyzna w swoich social mediach.

2. Odszukał biologiczną matkę

Przełom w tej sprawie nastąpił dopiero w tym roku. 42-letni Jimmy Lippert Thyden przeczytał o przypadku mężczyzny, który urodził się w Chile i został adoptowany przez amerykańską rodzinę. To skłoniło go do poszukiwania własnej tożsamości.

Dowiedział się, że w odnalezieniu biologicznych rodziców pomaga organizacja non-profit Nos Buscamos oraz platforma genealogiczna MyHeritage. Dzięki nim mężczyzna otrzymał test DNA, który wykazał, że jest Chilijczykiem. Organizacjom udało się także zlokalizować jego kuzyna. Ten zaś udostępnił kontakt do matki Thydena.

"Z dokumentów dotyczących adopcji wynika, że nie mam żyjących krewnych. W ciągu ostatnich kilku miesięcy dowiedziałem się, że mam mamę, czterech braci i siostrę" – mówi mężczyzna dla Associated Press.

42-latek nawiązał telefoniczny kontakt z biologiczną matką. Wysyłał jej także zdjęcia, próbując nadrobić stracony czas. W końcu syn i mama postanowili się spotkać. Jimmy z żoną i córkami wyruszył do Chile. Przywitały go 42 balony – każdy z nich oznaczał jeden stracony rok.

"Synu, nie masz pojęcia, jakie oceany łez wylałam za tobą. Ile nocy nie spałam, modląc się, aby Bóg pozwolił mi żyć wystarczająco długo, aby dowiedzieć się, co ci się przydarzyło" – powiedziała wzruszona mama.

3. Nielegalna adopcja

Organizacja Nos Buscamos zapoznała się z policyjnymi raportami, z których wynika, że w latach 70. i 80. dziesiątki tysięcy dzieci z Chile było porywanych i przekazywanych do fałszywej adopcji. Działo się to za reżimu generała Augusto Pinocheta.

"Te dzieci były kradzione biednym rodzinom, biednym kobietom, które o tym nie wiedziały i nie umiały się bronić" – informuje dyrektorka organizacji, Constanza del Rio.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze