Trwa ładowanie...

Magdalena Guziak-Nowak o aborcji: "To najwyższa forma przemocy”

Magdalena Guziak-Nowak o aborcji: "To najwyższa forma przemocy”
Magdalena Guziak-Nowak o aborcji: "To najwyższa forma przemocy” (arch.prywatne)

"To najwyższa forma przemocy" - mówi o aborcji dyrektor ds. edukacji i sekretarz zarządu Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka. Magdalena Guziak-Nowak w rozmowie z WP Parenting opowiada, jak reaguje na argumenty środowiska proaborcyjnego typu: "nawet Bóg daje wybór" i co - jej zdaniem - jest skrywanym powodem walki o aborcję na życzenie.

Paulina Banaśkiewicz-Surma, WP Parenting: "Nawet Bóg daje wybór". To jeden z argumentów osób popierających prawo do aborcji. Co im pani odpowiada?

Magdalena Guziak-Nowak: Myślę, że religia i wiara zostały niepotrzebnie wplątane do sporu o aborcję. Kiedy umiera człowiek, nie dzwonimy po filozofa czy księdza – akt zgonu wystawia lekarz. Podobnie powinno być z początkiem życia człowieka. Nie ma potrzeby, żeby pytać o to nawet samego papieża. Wystarczy zapytać panią nauczycielkę biologii z klasy czwartej – już wtedy dzieci uczą się, że w wyniku zapłodnienia powstaje zupełnie nowy, odrębny, żywy (!) organizm ludzki z własnym, unikatowym zestawem genów.

Jednak jeśli już padają w naszych rozmowach zadania: "nawet Bóg daje wybór" albo "Bóg wybaczył nawet Judaszowi", to z mojego doświadczenia wynika, że są to argumenty ostatniej szansy. Sądzę, że sięgają po nie osoby, które deklarują się jako wierzące, ale równocześnie nie chcą respektować nauczania Kościoła na temat ochrony życia człowieka. Dziwią się, kiedy z ust osoby duchownej słyszą, że aborcja to zło, choć przecież Kościół nie mówi na ten temat niczego nowego, tylko konsekwentnie głosi bezwarunkowe prawo do życia dla każdej osoby.

Zobacz film: "Adopcja dziecka - jakie warunki konieczne muszą spełnić przyszli rodzice?"

Co odpowiadam? Że wolność, którą daje Bóg, jest ograniczona wolnością drugiego człowieka. Że tak, jak prawo stanowione przez człowieka w pewnych sytuacjach odbiera nam swobodę działania – na przykład nie mogę pójść do sklepu i zastrzelić sprzedawcy – tak samo jest z prawem moralnym. To, co powiem, będzie pewnym uproszczeniem, ale moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność kogoś innego.

Co, pani zdaniem, przeciętny Polak myśli, słysząc termin wada letalna?

W ostatnich tygodniach odmieniamy ten termin przez wszystkie przypadki. Ponieważ środowiska popierające aborcję mają w wielu kręgach bardzo dużą siłę przebicia, wiele osób zaczęło powtarzać slogany i frazesy, którymi operują. Tym sposobem wielu z nas doszło do absurdalnego wniosku, że aborcja jest bardziej humanitarna niż pozwolenie dziecku z wadą letalną doczekać do naturalnego porodu. Żeby rozstrzygnąć ten dylemat moralny, jak zawsze warto usystematyzować definicje i popatrzeć na fakty.

Wada letalna to zaburzenie rozwojowe, które prowadzi do śmierci dziecka w łonie matki lub do przedwczesnej śmierci żywo urodzonego dziecka, bez względu na zastosowane leczenie. Nie wiemy dokładnie, kiedy ta śmierć nastąpi. Dla dziecka z wadą letalną łono matki jest najbezpieczniejszym miejscem na świecie.

Do twierdzenia, iż "aborcja jest bardziej humanitarna" odnosił się też prof. Tomasz Dangel. Powiedział, że przeświadczenie, iż aborcja jest lepsza niż pozostawienie dziecka przy życiu, opiera się na dwóch fałszywych przesłankach: "pierwszej, że sztucznie poronione dziecko nie cierpi; drugiej, że naturalnie urodzone dziecko, umierające na oddziale neonatologii albo w domu pod opieką hospicjum, cierpi. Obydwa te twierdzenia są nieprawdziwe".

Od dawna przecież wiemy, że dziecko w łonie matki odczuwa ból. Na USG widzimy, jak odsuwa się od igły, kiedy jest poddawane inwazyjnym badaniom prenatalnym. Warto też wiedzieć, że jeśli mówimy o aborcjach w przypadku dzieci podejrzanych o ciężkie i nieodwracalne upośledzenia, to są one często przeprowadzane w formie tzw. porodu indukowanego.

Lekarz podaje kobiecie odpowiednie środki farmakologiczne, które mają rozszerzyć szyjkę macicy i doprowadzić do porodu. Nie jest więc prawdą zdanie: "Lepiej zrobić aborcję, żeby kobieta nie musiała rodzić chorego dziecka", bo ona i tak musi je urodzić.

Jeśli natomiast dziecko z wadą zaklasyfikowaną jako letalna może doczekać do końca ciąży w łonie matki, po narodzinach zostaje otoczone opieką neonatologiczną i paliatywną. Jest nawodnione, odżywione, by nie czuło głodu, ogrzane, przytulone do serca matki, jeśli kobieta sobie tego życzy oraz – co bardzo ważne – ma zapewnione środki przeciwbólowe i anestetyczne. Czy mając taką wiedzę, nadal będziemy uważać, że aborcja dzieci z wadami letalnymi jest bardziej humanitarna?

Z punktu widzenia etyki w przypadku zdiagnozowania wady letalnej, np. bezmózgowia, rozwiązaniem jest oczekiwanie na spontaniczny poród. Jak to odnieść do troski o zdrowie fizyczne i psychiczne kobiety w ciąży?

Właśnie tak – oczekiwanie na poród wydaje się najlepszym rozwiązaniem nie tylko dla matki, ale i dla dziecka.

Pamiętajmy, że tzw. terminacja nigdy nie jest obojętna dla zdrowia kobiety. Wśród możliwych powikłań wymieniane są m.in. krwotok z macicy, uszkodzenia trzonu lub szyjki macicy, infekcja narządu rodnego lub miednicy, perforacja macicy czy wstrząs septyczny. Do powikłań odległych w czasie należą m.in. wzrost ryzyka wystąpienia ciąży pozamacicznej, łożyska przodującego, przedwczesnego porodu oraz poronienia, a nawet wtórna niepłodność.

Wiem, że w środowisku medycznym nie ma konsensusu na temat syndromu poaborcyjnego. Natomiast analiza badań naukowych z całego świata pokazuje, że jest on realnym problemem klinicznym. Kobiety po aborcji częściej sięgają po używki i przejawiają zachowania autodestrukcyjne.

Wiemy, że otrzymanie trudnej diagnozy prenatalnej dla swojego dziecka jest jedną z najtrudniejszych życiowych sytuacji. Każda rodzina będzie przeżywała ten czas inaczej.

Pamiętajmy też, że zanim kobieta w trudnej sytuacji trafi do specjalisty na kolejne badania, zwykle zwierzy się ze swoich lęków swojej sąsiadce, przyjaciółce, koleżance z pracy. Co wtedy powiemy? "Usuń. Za rok znowu zajdziesz w ciążę i może będzie zdrowe", a może: "Nie wiem, co czujesz, ale chcę być z tobą i twoim dzieckiem. Cokolwiek się wydarzy, nie będziesz sama"?

Na swoim fanpejdżu, w jednym z postów poświęconych wadom letalnym, napisała pani: "Sytuacja, o której rozmawiamy, jest to jedyny przypadek w medycynie, kiedy po stwierdzeniu choroby nieuleczalnej, proponuje się pacjentowi śmierć". Proszę rozwinąć tę myśl.

Kiedy lekarze diagnozują u nastolatka ostrą białaczkę i prognozują, że zostało mu kilka tygodni życia, pacjent zostaje otoczony jak najlepszą opieką. Także, kiedy osoba dorosła dobiega kresu swego życia, na przykład z powodu postępującej choroby nowotworowej lub po prostu sędziwego wieku, nie przychodzi nam do głowy, by przyspieszyć jej śmierć. Przeciwnie – zwykle chcemy ten czas wykorzystać jak najlepiej. Jedynie w przypadku ciężko chorego dziecka nienarodzonego wielu z nas tak łatwo zgodziłoby się na przyspieszenie jego śmierci.

Aborcja eugeniczna jest więc nie tylko dyskryminacją człowieka ze względu na chorobę, ale też ze względu na wiek, bo gdyby wykryć ową wadę po narodzinach, przynajmniej w Polsce nikt nie proponowałby rodzicom eutanazji dziecka. Odbieranie życia dzieciom chorym, które przez nas, dorosłych, powinny być otoczone troską, szacunkiem - żeby już nie powiedzieć, że miłością - jest dla mnie najwyższą formą przemocy.

Badania prenatalne pozwalają wykryć 200 chorób genetycznych z 8000 schorzeń uwarunkowanych przez geny. Czy to argument przeciwko ich wykonywania?

Oczywiście, że nie! Badania prenatalne są krokiem milowym w medycynie, ogromnym osiągnięciem. Dzięki nim możliwe stało się leczenie dzieci w łonie matki. Na przykład w Bytomiu przeprowadza się operacje wewnątrzmaciczne na tak małych pacjentach.

O tym, że podstawowe badania prenatalne, którym poddawana jest matka w ciąży (np. USG genetyczne, test PAPPA), nie wykrywają większości chorób warunkowanych genetycznie, mówiła m.in. prof. dr hab. Anna Latos-Bieleńska, genetyk. Ten fakt, a także to, że diagnostyka prenatalna jest obarczona pewnym ryzykiem popełnienia błędu, sprawia, że nie możemy być wobec niej bezkrytyczni. To bardzo konkretny argument przeciwko pomysłowi prezydenta Dudy, który chciałby stworzyć kompletną listę wad letalnych – a to jest niemożliwe. Niestety, jego propozycja jest eugeniką 2.0.

Teraz jest bardzo dobry czas, by na nowo odkryć sens diagnostyki prenatalnej. Jeśli jeden z najważniejszych lekarzy sugeruje, że po zniesieniu aborcji eugenicznej badania prenatalne będą niepotrzebne, to należy zapytać, czy wobec tego służyły tylko i wyłącznie do wydawania wyroku na dzieci podejrzewane o chorobę? Ufam, że nie.

Spór o aborcję trwa. O co w nim chodzi z pani punktu widzenia jako matki, kobiety, pro-liferki?

Środowisko, które reprezentuję, czyli Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka, zabiega o prawną ochronę życia dla wszystkich dzieci, które prawdopodobnie urodzą się chore. Chodzi mi o potraktowanie ich jak pacjentów.

Równie ważne jest dla mnie zapewnienie kompleksowej opieki dla każdej mamy w ciąży, szczególnie jeśli jest to ciąża wysokiego ryzyka. Nie podlega żadnej dyskusji, że rodzice oczekujący narodzin chorego dziecka powinni mieć zapewnione wsparcie ginekologa i położnika, ultrasonografisty, psychologa, położnej i każdego - kogo tylko potrzebują, by odnaleźć się w tej sytuacji.

Wreszcie kluczowe jest też dla nas zwiększenie świadczeń dla rodzin wychowujących dzieci przewlekłe chore, trwale niepełnosprawne.

Kiedy analizuję narrację środowisk proaborcyjnych, nie mam już wątpliwości, że drugiej stronie sporu chodzi o aborcję na życzenie - o czym liderki mówią otwarcie – że pomaganie w aborcji powinno być hobby; żeby aborcja była dostępna na stacjach benzynowych.

Myślę jednak, że jest jeszcze coś "pod spodem"; że tak naprawdę chodzi w tym wszystkim o miłość lub jej brak. Czy osoba, która sama czuje się akceptowana, byłaby zdolna do tego, żeby bezbronne dziecko pozbawić życia? A jeśli w ciążę zachodzi nastolatka, która wie, że bez względu na wszystko może liczyć na bezwarunkową miłość i pomoc jej rodziców, to czy pozbawi jej dziecka, dla którego ona sama właśnie stała się matką?

Możemy dywagować o "ideologiach", "prawach", "decyzjach", "wyborach", jednak czuję, że to przykrywka dla braku bezwarunkowej miłości. A jeśli ktoś jej nie doświadczył, to czy będzie potrafił dać ją komuś innemu?

Zobacz także: Nie widziały swoich dzieci od tygodni. Protestują: "Chcemy być blisko naszych maluszków"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze