Trwa ładowanie...

18 lekarzy nie umiało postawić diagnozy. Patrycja straciła macicę

Avatar placeholder
22.11.2023 16:05
18 lekarzy nie umiało zdiagnozować nowotworu. Młoda kobieta straciła macicę
18 lekarzy nie umiało zdiagnozować nowotworu. Młoda kobieta straciła macicę (East News)

Wszystko zaczęło się w czerwcu 2017 roku. Patrycja z Krakowa miała wykupiony abonament medyczny przez pracodawcę w Lux Med, kiedy więc zaczęła cierpieć na silne bóle brzucha, udała się do placówki po pomoc. Jak wspomina, ból był inny niż te, które dotąd zdarzały jej się przy miesiączce czy zatruciach pokarmowych.

spis treści

1. Nikt nie wiedział, co jej jest

Od tego momentu rozpoczął się maraton kobiety po lekarzach placówek sieci. Patrycja twierdzi, że miała robione liczne badania, w tym USG brzucha, gastroskopię, kolonoskopię, USG tkanki podskórnej, badania krwi, moczu i kału, kontaktowała się przy tym z aż 18 lekarzami różnych specjalizacji: gastrologiem, chirurgiem, ginekologiem itp. Nikt nie wiedział, co jej dolega. Na dolegliwości bólowe kobieta dostawała leki na wzdęcia, refluks czy środki przeciwbólowe.

W lutym 2018 ból był już na tyle dokuczliwy, że konieczne było branie zwolnień lekarskich. Patrycja nie mogła siedzieć ani spać.

Zobacz film: "Narzekał na ból nóg. Diagnozą był rak"

- W 2018 roku czułam się już tak źle, że zaczęłam wymiotować, bolał mnie kręgosłup, traciłam na wadze w szybkim tempie - opowiada "Gazecie Wyborczej".

Na prośbę o kolejne badania jedna z lekarek miała powiedzieć, że "badania nie uzdrawiają".

- W dokumentacji medycznej z tej teleporady można przeczytać, iż zarzucono jej wymuszanie skierowania L4. Udzielająca porady pielęgniarka, jak i inni lekarze wydawali się nie dostrzegać faktów, że częstotliwość wizyt oraz brak poprawy przy zastosowanym leczeniu świadczą o silnych dolegliwościach oraz nierozpoznanej chorobie - mówi "Gazecie Wyborczej" mec. Angelika Arter, która reprezentuje Patrycję przez sądem w Krakowie.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne (Pixabay )

2. Diagnoza: nowotwór

W kwietniu 2018 roku podczas wizyty z badaniem USG kobieta poczuła się tak źle, że zgłosiła się do szpitalnego oddziału ratunkowego, skąd przyjęto ją na oddział. Na miejscu wykonano jej rezonans magnetyczny.

- Okazało się, że mam rozległy naciek w podbrzuszu, obejmujący jelito cienkie i grube, trzon macicy. To był nowotwór złośliwy! Chłoniak nieziarniczy rozlany. Jak to możliwe, że przez niemal rok leczenia w Lux Medzie, tylu konsultacjach, badaniach, nikt nie zauważył tak potężnych, zaawansowanych zmian, nikt mi nie pomógł? - pyta Patrycja.

28-latka za cenę życia musiała zgodzić się na usunięcie macicy z jajnikiem. To było dla niej druzgocące, bo planowała zostać matką. Wraz z partnerem chciała założyć rodzinę.

- Skutek zaniedbań lekarzy placówki Lux Med oraz system panujący w niej w sposób całkowity i nieodwracalny doprowadziły do pokrzyżowania rozwoju pacjentki w aspekcie życia rodzinnego i posiadania przez nią potomstwa. Odebrano jej możliwość spełnienia się w roli matki. Pomimo młodego wieku już nigdy nie będzie mogła urodzić dziecka. Przekłada się to na jej stan psychiczny, odczuwa wykluczenie społeczne, ponadto narażona jest na remisję choroby. Żyje w permanentnym stresie w obawie o nawrót choroby - wylicza mec. Arter.

Wiele miesięcy leczenia sprawiło, że Patrycja wyzdrowiała. Wciąż jednak boi się nawrotu choroby. Jej przypadkiem zajęła się krakowska prokuratura.

- Postępowanie prowadzone jest w sprawie o przestępstwo z art. 160 § 2 kk (narażenie człowieka na niebezpieczeństwo; jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega on karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5) i inne. Do chwili obecnej nie wydano postanowienia o przedstawieniu zarzutów - relacjonuje dla "Gazety Wyborczej" prok. Jacek Para z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Patrycja domaga się zadośćuczynienia. Firma ubezpieczająca wypłaciła jej 5 tysięcy złotych. Lux Med odmówił wypłaty jakiegokolwiek odszkodowania.

- Czy to jest kwota, która rekompensuje stracone zdrowie, nadzieje, marzenia, ból, stres i cierpienie przed i po operacji? - komentuje Patrycja.

Roszczenie kobiety opiewa na kwotę pół miliona złotych.

- Warto zauważyć, że Lux Med naszym zdaniem dopuścił się błędu medycznego, który określa się błędem organizacyjnym. W niniejszej sprawie błąd ten polegał na braku prowadzenia diagnostyki i leczenia u jednego lekarza lub chociaż u możliwie jak najmniejszej liczby lekarzy, co pomogłoby zminimalizować ryzyko nieprawidłowej diagnostyki. Wskazać należy, że opiekę medyczną nad kobietą z placówki Lux Med sprawowało 18 lekarzy. Lekarze ci nie zawsze mieli dostęp do pełnej dokumentacji z prowadzonego leczenia - wyjaśnia mec. Arter.

W krakowskim sądzie okręgowym trwa proces w tej sprawie.

"Władze Lux Medu, pytane przez nas o sprawę, odmówiły jej skomentowania z uwagi na RODO i dane wrażliwe pacjentki. Zaproponowaliśmy im przedłożenie pełnomocnictwa od pacjentki do udzielenia takich informacji, ale na tę wiadomość już nie odpowiedziały" - pisze "Gazeta Wyborcza".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze