Trwa ładowanie...

Wiedziały, że urodzą niepełnosprawne dzieci. Nie chciały aborcji

Wiedziały, że urodzą niepełnosprawne dzieci. Nie chciały aborcji
Wiedziały, że urodzą niepełnosprawne dzieci. Nie chciały aborcji (Archiwum prywatne)

„Skoro nie usunęła, a mogła, to jakim prawem prosi teraz o pieniądze?”, „Skoro wiedziała, że dziecko może być obciążone wadą genetyczną, to dlaczego zaszła w ciążę?” - z takimi opiniami spotykają się na co dzień. Te dwie kobiety, chociaż się nie znają, są do siebie bardzo podobne. Obie wybrały bezwarunkową miłość.

spis treści

1. Dzielna Lena

Lena Mazurek w sierpniu obchodziła czwarte urodziny. Jest taka sama jak inne dzieci w jej wieku. Radosna, uśmiechnięta. Z jedną tylko różnicą. Już w czwartym tygodniu życia musiała walczyć z nowotworem oka. Poddano ją chemioterapii, którą następnie przerwano. Mały organizm był zbyt słaby.

Dziewczynka cierpi na zespół Crouzona, rzadką chorobę genetyczną. Do czasu operacji, piątej w jej krótkim życiu, każdy kolejny dzień sprawiał Lenie ból. Kości czaszki rosły zbyt wolno, a zgniatany przez nie mózg powodował deformację twarzoczaszki. Dziewczynka zmaga się również z malformacją Chiariego – to przepuklina migdałków móżdżku, która uciska rdzeń kręgowy.

Zobacz film: "Aktywność fizyczna w ciąży"
Lena Mazurek cierpi na rzadką chorobę genetyczną
Lena Mazurek cierpi na rzadką chorobę genetyczną (Archiwum prywatne)

Aktualnie wraz z mamą przebywa w Dallas, gdzie przeszła trudną operację powiększenia główki. __

- Mózg nie miał już miejsca na rozwój. Dokonano też odbarczenia przepukliny migdałku w móżdżku i wykonano otwór przy kręgosłupie szyjnym, aby mózg miał więcej miejsca. Od operacji nie słyszałam, żeby dziecko skarżyło się na ból głowy. Jest dobrze – mówi dla WP parenting Ewa Mazurek, mama czterolatki.

2. (Nie)trudny wybór

Kobieta po zajściu w ciążę zdawała sobie sprawę, że może urodzić chore dziecko. Nie dokonała jednak aborcji, chociaż sama jest obciążona wadą genetyczną – zespołem Crouzona. Tą samą, którą odziedziczyła po niej Lenka. Badania prenatalne nic nie wykazały.

- Lena nie ma wad rozwojowych, np. upośledzenia umysłowego. Nie jest powiedziane jednak, że nie będzie ich miała. Co czułam, gdy dowiedziałam się, że córeczka jest chora? Rozpacz. Nie umiem tego wyrazić słowami – mówi Ewa.

Kobieta jest niewidoma, samotnie wychowuje dziecko – na 19 metrach kwadratowych, gdzie na ścianach rozrasta się grzyb. __

- Nie ma nawet gdzie przenieść łóżka Leny z dala od tego grzyba, nie ma miejsca. W urzędzie mówią, że nie ma mieszkań zastępczych – żali się kobieta.

Pytamy, czy gdyby mogła cofnąć czas, zdecydowałaby się na aborcję. - Nie. Jestem przeciwniczką aborcji, jednak wiem, że są sytuacje, w których rodzic dowiaduje się, że dziecko ma połowę mózgu albo nie ma układu moczowego. Wtedy tak naprawdę nie wiem, czy zdecydowałabym się na aborcję czy nie. Podczas ciąży dowiedziałam się, że dziecko może mieć zespół Downa. No i co z tego? Z taką chorobą nie usunęłabym ciąży. Ale to są dwie różne sytuacje – kiedy dziecko można leczyć, a kiedy rodzi się, by za chwilę umrzeć. Albo jeżeli jest to zagrożenie dla życia matki tego dziecka.

Lenka z mamą wraz z dr Fearonem, który uratował życie dziewczynki
Lenka z mamą wraz z dr Fearonem, który uratował życie dziewczynki (Archiwum prywatne)

Z reguły nie oceniam innych ludzi, nie oceniam kobiet, które decydują się na aborcję. Ale aborcja aborcji nierówna: jedna zaszła w ciążę nie w tym momencie i usuwa. Jak to? W końcu wiedzą, skąd się dzieci biorą. Inaczej jest, jeżeli dziecko jest bardzo, bardzo chore – dodaje mama Leny.

Ewa Mazurek, mimo że nigdy nie myślała o usunięciu ciąży, miała w swoim życiu chwile zwątpienia. - Na samym początku zadawałam sobie pytanie: dlaczego ja? Dlaczego mnie to spotkało? Ale Bóg ma w tym swój interes. On wie, jakim matkom daje dzieci z niepełnosprawnościami. Może gdyby innej kobiecie takie dziecko się trafiło, nie dałaby rady? - zastanawia się.

Lence nadal możemy pomóc. Trwa zbiórka na jej dalsze leczenie.

Przeczytaj koniecznie

3. Zdolna Berenika

Maria Borkowska, mama sześcioletniej Bereniki, dowiedziała się o wadach rozwojowych swojej córki w 22. tygodniu ciąży.

- O tym, że nasze dziecko urodzi się z wadą cewy nerwowej – rozszczepem kręgosłupa i towarzyszącymi mu schorzeniami – dowiedzieliśmy się podczas badań prenatalnych. To było 30 lipca 2010 roku – wspomina.

Dodaje, że po diagnozie nie mogli z mężem liczyć na lekarzy czy pomoc psychologiczną.

- Nikt nie wręczył nam „instrukcji obsługi” naszego dziecka, nikt nie skierował nas do fundacji, które pomagają takim rodzinom jak nasza – opowiada.

Berenika miała nie żyć, ponieważ lekarz doradził jej mamie aborcję
Berenika miała nie żyć, ponieważ lekarz doradził jej mamie aborcję (Archiwum prywatne)

Kobieta otrzymała za to jedno: propozycję aborcji. Nie zgodziła się.

- Sugestia, by „terminować ciążę”, jak to się eufemistycznie nazywa, była dla mnie większą traumą niż sama diagnoza. Uważam, że dzieci służą do kochania, a nie do utylizacji mówi Borkowska.

Berenika jest wcześniakiem, urodziła się w 33. tygodniu ciąży przez cesarskie cięcie, ze względu na narastające wodogłowie. Dziewczynka zmaga się z przepukliną oponowo-rdzeniową (rozszczepem kręgosłupa), wodogłowiem wrodzonym, niedowładami kończyn dolnych, stopą końsko-szpotawą, zespołem Arnolda Chiari typu II i pęcherzem neurogennym.

Przeszła trzy poważne operacje neurochirurgiczne, w tym dwie ratujące życie odbyły się w pierwszych dniach jej życia. Czy to znaczy, że jest gorsza od swoich rówieśników? Nie. Berenika jest dwujęzyczna: mówi zarówno w języku polskim, jak i w języku angielskim. Uczęszcza na zajęcia teatralne, ma słuch muzyczny i wyczucie rytmu. Problemy stwarza jej jednak poruszanie się – na dłuższych dystansach czy podczas wchodzenia po schodach potrzebuje pomocy drugiej osoby.

Berenika mówi zarówno w języku polskim, jak i angielskim
Berenika mówi zarówno w języku polskim, jak i angielskim (Archiwum prywatne)

Rodzice mówią wprost, że postawili wszystko na jedną kartę. Właśnie dlatego dziewczynka chodzi do zwykłego przedszkola ze swoimi zdrowymi rówieśnikami. __

- Wciąż mamy w uszach słowa ginekologa, który wykrył wady wrodzone Bereniki podczas USG połówkowego: „To może być dziecko upośledzone umysłowo, może nigdy nie chodzić” - wspominają rodzice dziewczynki.

Pięć miesięcy temu Maria po raz drugi została mamą. Urodziła zdrowego synka. Tym razem wszystko przebiegło bez komplikacji. Państwo Borkowscy podkreślają jednak, że gdyby nawet drugie dziecko okazało się chore, nie zdecydowaliby się na aborcję.

4. Czym jest dla nich aborcja?

- To po prostu zabicie dziecka, odebranie życia maleńkiemu człowiekowi, któremu zabieramy godność, odzierając go z człowieczeństwa i często pozbawiając szansy na wykorzystanie potencjału. Nie chcę jednak osądzać kobiet, które się jej poddają.

Szczerze im współczuję, bo już zawsze będą musiały żyć ze świadomością czynu, jaki popełniły, i tylko one wiedzą, jakie to brzemię. Ja nie mogłabym po czymś takim spojrzeć sobie w twarz. Trudno mi zrozumieć kobiety, które o dokonanej aborcji mówią tak, jakby chodziło o ekstrakcję zęba mówi Borkowska.

Dodaje jednak: - Wiele kobiet deklaruje, że dopuszcza aborcję, bo nie chce mieć niepełnosprawnego dziecka, podczas gdy przecież każde dziecko, również to urodzone jako okaz zdrowia, w dowolnym momencie życia może poważnie zachorować lub stać się niepełnosprawne. Czy wtedy też należałoby się go pozbyć? - zastanawia się kobieta.

Każdy człowiek ma fundamentalne prawo do życia. Obecnie w naszym kraju nie jest ono jednak gwarantowane wszystkim dzieciom. - Ogromna większość aborcji legalnie dokonywanych w Polsce to aborcje eugeniczne. Nie mieści mi się w głowie, że życie, chociażby takich dzieci jak nasza córeczka, jest w świetle obecnej ustawy mniej wartościowe, niż życie dziecka w pełni zdrowego, że ich prawo do narodzin jest kwestionowane – mówi mama Bereniki.

Kobieta jest jednak przeciwniczką „pakowania kobiet do więzienia za aborcję”. - Z pewnością w sytuacji, gdy zagrożone jest życie kobiety ciężarnej, to ona sama powinna mieć prawo wyboru, czyje życie należy ratować w pierwszej kolejności – dodaje.

5. 4 tys. na niepełnosprawne dziecko?

Według państwa Borkowskich nowy plan rządowy to kiepski pomysł. - Jak należałoby interpretować te 4 tys. złotych – jako cenę, za którą wykupuje się życie niepełnosprawnego dziecka? Czy to nie uwłacza godności tych dzieci, a w gruncie rzeczy również ich matek? Jeśli kobieta chce urodzić swoje dziecko, nieważne, jak bardzo chore czy niepełnosprawne, to nie trzeba jej w tym celu przekupywać.

Już słyszymy te komentarze „życzliwych”: „Urodziła chore dziecko, bo jej się to opłacało.” Wydaje nam się, że ten „rządowy plan” został wymyślony przez osoby, które nie mają pojęcia o życiu rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi w naszym kraju, o ich rzeczywistych potrzebach – mówią rodzice Bereniki.

- Dla mnie, jako matki wychowującej niepełnosprawne dziecko, która zrezygnowała z pracy zawodowej, by zająć się intensywną rehabilitacją córeczki, o wiele większą pomocą byłaby możliwość dorobienia do świadczenia pielęgnacyjnego, chociażby do wysokości średniej krajowej.

Każdy, kto w tym kraju pobiera jakiekolwiek świadczenie – czy to emeryt, czy matka na urlopie macierzyńskim, ma prawo do dorobienia do tego świadczenia – każdy, za wyjątkiem rodzica dziecka niepełnosprawnego, którego spycha się w ten sposób na margines społeczeństwa, bo za 1 300 złotych miesięcznie trudno jest utrzymać siebie i dziecko niepełnosprawne – dodaje Borkowska.

Berenice również możemy pomóc. Trwa zbiórka na leczenie w Niemczech.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze