Trwa ładowanie...

Sylwia Gruchała: córka każdego dnia uczy mnie czegoś nowego

 Agnieszka Gotówka
10.10.2017 14:27
Sylwia Gruchała
Sylwia Gruchała (Akpa)

Gdy Sylwia Gruchała, najbardziej utytułowana polska florecistka, ponad trzy lata temu urodziła córkę, sport zszedł na drugi plan. Macierzyństwo diametralnie zmieniło jej życie. Nie wie, co to nuda i potrafi cieszyć się z każdego dnia. – Staram się żyć tu i teraz. Nie wybiegam w przyszłość, skupiam się na teraźniejszości.

Agnieszka Gotówka, WP parenting: Jak wspomina pani swoje dzieciństwo?

Sylwia Gruchała: Byłam wychowywana w luźny sposób, co nie znaczy, że na wszystko mi pozwalano. Mimo wszystko miałam dużo swobody. Urodziłam się w Gdyni, a na Pomorzu naprawdę jest co robić. Latem praktycznie większość dnia spędzaliśmy na świeżym powietrzu. Graliśmy w piłkę, chodziliśmy na szaber do sąsiadów. Moje dzieciństwo było bliskie naturze. I pewnie dlatego miło je dzisiaj wspominam.

Chciałaby pani, by i córka tak pamiętała swój okres dorastania?

Zobacz film: "Macierzyństwo i praca – jak to pogodzić?"

Z pewnością tak, ale dzisiaj czasy są inne. Muszę się do tego dostosować, żeby Julia miała kontakt z rzeczywistością. Odseparowanie od tego co nowoczesne, nie jest dobre. Musi mieć przecież o czym rozmawiać z kolegami i koleżankami.

Przeczytaj także:

Mariusz Czerkawski: chciałem, żeby mój syn poczuł smak porażki

Ale tyle się mówi o tym, że telewizja i dostęp do internetu nie są dla dzieci dobre.

Wszystko w nadmiarze szkodzi. I faktycznie, granie i oglądanie bajek nie powinno wypełniać dzieciom całego dnia. Nie można jednak im tego całkowicie zakazać. Internet to źródło wiedzy, ale rodzic musi mieć nad tym kontrolę. Ja mam starą duszę. Uwielbiam czytać książki, ważne są dla mnie tradycje.

To bardzo niemodne w ostatnim czasie.

Praktycznie nie oglądamy w domu telewizji. Mam wrażenie, że zaśmieca mój umysł. Tak zresztą działają media. Informują o tragediach, skandalach. Nie mówi się o niczym dobrym. To zmierza w złym kierunku. Nie ma zachowanej równowagi miedzy treściami pozytywnymi a negatywnymi. A w środku tego wszystkiego jest rodzina. Jeśli spędza przed ekranem cały wolny czas, trudno o spokój. Ludzie ze sobą nie rozmawiają, choć siedzą w tym samym pokoju.

Jak to nie rozmawiają? Na profilach społecznościowych dyskusje toczą się na okrągło.

Przyjaźnie nie są dzisiaj prawdziwe, tylko wirtualne. Młodzież już się nie spotyka po szkole. Mi się to nie podoba. Zatracane są wartości takie jak wzajemna pomoc czy wsparcie. W tym świecie nie ma miejsca dla drugiego człowieka.

Nie jest łatwo być dzisiaj rodzicem.

Zgadza się. Żyjemy bardzo szybko. Spieszymy się, wręcz biegamy, by zdążyć na czas. Nie mamy czasu porozmawiać z dzieckiem. Jesteśmy nerwowi, zmęczeni, sfrustrowani. Trudno jest nam cieszyć się z małych rzeczy. A ja właśnie to sobie cenię. Staram się żyć tu i teraz. Nie wybiegam w przyszłość, skupiam się na teraźniejszości. I choć zabrzmi to patetycznie, warto się czasem zatrzymać. Tylko w ten sposób docenimy to, co dobre w naszym życiu i w nas. Na co dzień o tym nie myślimy. Ja cieszę się, że mam zdrową córkę, którą mogę przytulać. I na tym się koncentruję. Żyję dzięki temu radośniej.

15 rzeczy, które zrozumieją tylko rodzice
15 rzeczy, które zrozumieją tylko rodzice [15 zdjęć]

Posiadanie dziecka to największa nagroda od życia i cud miłości. Każdy rodzic traktuje swoje dziecko,

zobacz galerię

Trudno o spokojne rodzicielstwo. Praca, dom, wychowanie dzieci. Ciężko to wszystko pogodzić.

Człowiek żyje mechanicznie, nawykowo. Jeśli się do czegoś przyzwyczaimy, to trudno jest nam to zmienić. A do tego idziemy z tłumem. Zupełnie nie zastanawiamy się nad tym, co jest dla nas dobre. Dostajemy na przykład informację, że dziecko powinno chodzić do przedszkola. W domu się nudzi, nie rozwija umiejętności społecznych, a chodząc do placówki aktywnie spędza czas i każdego dnia się czegoś uczy. Zaprowadzamy je tam więc i zupełnie nie zastanawiamy się nad tym, czy dla mojego dziecka to faktycznie będzie dobre. A przecież gdy ma ono dwa czy trzy lata najbardziej potrzebuje rodziców, nie kolegów. Rodzicielstwo to trudna, ale satysfakcjonująca praca.

Bez dni wolnych, bez odpoczynku.

Zgadzam się, ale przecież to zupełnie naturalne. Tak było, jest i będzie. I skoro decydujemy się na dziecko, to chyba zdajemy sobie z tego sprawę. Problem leży zupełnie gdzie indziej. Matki mają za dużo na głowie. Chcą ze wszystkim radzić sobie same, a tak się nie da! Nie potrafią prosić o pomoc. Ledwo żyją, ale jeszcze pozmywają, pomyją podłogi, ugotują. Ja też kiedyś taka byłam. Gdy ponad trzy lata temu urodziła się moja córka, wydawało mi się, że tylko ja potrafię się nią dobrze zająć. Na dłuższą metą okazało się to niewykonalne. Zestresowana i zmęczona mama przekazuje swoje emocje dziecku. To do niczego dobrego nie prowadzi.

Jak pani radziła sobie w takich sytuacjach?

Zaczynałam się ruszać. Sport zawsze był w moim życiu ważny. Po treningu czuję się bardziej radosna, pełna energii. Dzisiaj dzieci są za mało aktywne, a szkoda. Sport uczy przegrywać. A to bardzo ważna lekcja. Dzięki niej młody człowiek potrafi przezwyciężać trudności. Nie załamuje się.

Przeczytaj także:

Co macierzyństwo zmieniło w pani życiu?

Wszystko! Gdy na świecie pojawiła się moja córka, ja zeszłam na drugi plan. Zaczęłam żyć dla kogoś. Okazało się, że nic nie jest tak ważne jak dziecko. Kariera sportowa musiała zwolnić, treningi poczekać. Nie na długo jednak, bo rodzicielstwo wcale nie musi nas ograniczać. Im większą mam liczbę zajęć, tym lepiej jestem zorganizowana. A dodatkowo córka daje mi motywację i siłę do działania.

Została pani ambasadorką kampanii "Mam Czas". Jak pani spędza ze swoją córką wolne chwile?

Mieszkamy w Trójmieście, więc możliwości jest całe mnóstwo. Codziennie jesteśmy nad morzem, chodzimy do lasu i Parku Oliwskiego. Ale być ze sobą można też w domu. Bardzo zbliża wspólne gotowanie czy sprzątanie. Można wtedy ze sobą porozmawiać albo wręcz przeciwnie, pomilczeć w towarzystwie osoby bliskiej.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze