Trwa ładowanie...

Uzdolnione dzieci. Dlaczego równamy je do średniej?

 Ewa Rycerz
22.02.2017 13:58
Kamil od roku studuje na Politechnice Lubelskiej.
Kamil od roku studuje na Politechnice Lubelskiej. (parenting.pl)

Czy za brzydkie rysowanie w programie Paint można zdawać egzamin komisyjny? Okazuje się, że tak. Doświadczył tego Kamil Wroński, uczeń 4 klasy w jednej z lubelskich szkół. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby chłopiec nie był jednocześnie studentem na kierunku mechatronika. Dzieci wyjątkowo uzdolnione mają w szkole pod górkę. Dlaczego?

Gdy mówimy o dziecku wyjątkowo uzdolnionym, na myśli mamy najcześciej kilkulatka o dość wysokiej inteligencji, ciekawego świata i chętnego do nauki. Wydawałoby się, że jest ono idealnym materiałem do kształtowania przez nauczyciela. Tymczasem to, co "się wydaje" rozmija się ze szkolną rzeczywistością. Uczniowie uzdolnieni narzekają, że czują się niezrozumiani, krytykowani za zadawanie zbyt dociekliwych pytań, na które odpowiedź przekracza przecież poziom klasy. Takie dzieci postrzegane są najcześciej właśnie przez pryzmat bycia zbyt wścibskim.

1. Dzieci uzdolnione wybitnie w szkole i przedszkolu

Chociaż myślimy, że dzieci wybitnie uzdolnionych jest niewiele, specjaliści, opierając się na badaniach, przeczą temu stereotypowi. Prof. Edyta Gruszczyk-Kolczyńska, pedagog, nauczyciel akademicki i autorka wielu podręczników z zakresu edukacji na etapie przedszkolnym i wczesnoszkolnym, kilka lat temu w wybranych przedszkolach przeprowadziła takie badania.

Zobacz film: "Dlaczego dziewczynki mają lepsze oceny w szkole?"

Okazało się, że w grupie 5-latków co piąte dziecko jest wybitnie uzdolnione. Wśród 6-latków takimi uzdolnieniami cechuje się już co czwarty przedszkolak. A później następuje krach. W pierwszej klasie wybitne zdolności przejawia jedynie co ósmy pierwszoklasista. Taki efekt nastąpił jedynie po 8 miesiącach nauki w podstawówce.

Przeczytaj koniecznie

Gruszczyk-Kolczyńska z rozgoryczeniem podkreśla, że dzieci, które rozpoczęły naukę w szkole stają się mniej twórcze, mniej odważne w swoich poglądach i poszukiwaniu wiedzy. Tak, jakby zostały zrównane do średniej.

2. Najmłodszy student w Polsce

Kamil Wroński, choć ma dopiero 9 lat, uczy się jedncześnie w szkole podstawowej i studuje na Politechnice Lubelskiej. Od małego interesował się mechatroniką. - Skręcał, rozkręcał, montował i projektował, przeliczał, mnożył, wyliczał ułamki. Gdy miał 7 lat zbudował robota, który odbijał się od ściany – wspomina Patryk Wroński, ojciec wybitnie uzdolnionego chłopca.

Wiedza Kamila o kilka lat wyprzedzała poziom umiejętności jego kolegów z przedszkola, a później szkoły. I wtedy też zaczęły się problemy, ponieważ chłopiec odstawał od grupy rówieśniczej. Gdy dzieci omawiały w klasie fragment książki, on czytał ją w całości i zadawał nauczycielowi pytania spoza omawianego fragmentu. A to nie mieściło się w programie.

Ojciec chłopca przyznaje, że było to uciążliwe, a w samym Kamilu budziło znudzenie i dezorientację. Dlatego rodzice zdecydowali się wystąpić o inydywidalny program nauczania. To pomogło dzisiejszemu 9-latkowi w nauce. Jak się jednak okazało – nie na długo.

Posłałeś dziecko do szkoły? Poznaj swoje prawa
Posłałeś dziecko do szkoły? Poznaj swoje prawa [6 zdjęć]

Uczeń uczęszczający do szkoły podstawowej ma nie tylko liczne obowiązki. W odpowiednich dokumentach

zobacz galerię

Podczas gdy Kamil zaliczył pierwszy semestr na studiach z wynikiem lepszym niż inni studenci, przygotował prace na profesjonalnym poziomie i dostał propozycję opracowania mechanizmu kierującego samochodem, w szkole musiał poprawiać oceny z informatyki. - Bo brzydko rysował w Paincie – mówi Patryk Wroński. - Musiał więc zdać egzamin komisyjny.

3. Polska szkoła jest szkołą dla przeciętnych

Jak polska szkoła, choć zapewne nie każda, widzi uzdolnionego ucznia? Przede wszystkim przez pryzmat wymagań. Gdy takie dziecko zestawimy z wymaganiami stawianymi uczniom przeciętnym okaże się, że radzi sobie ono znacznie lepiej. Efekt? Lepsze oceny w szkole, bywa, że nawet najlepsze w szkole ze wszystkich lub wybranych przedmiotów (przy reszcie na poziomie przeciętnym), stypendia, o których przecież decyduje właśnie średnia ocen.

Co w takim przypadku robi szkoła? Podnosi oczekiwania. Uczeń wybitny może więc przyswajać opisaną w szkolnym programie wiedzę szybciej i bardziej szczegółowo. A jeśli wykorzysta ją do wygrywania konkursów – będzie dla szkoły idealnie.

Tymczasem to nie o to chodzi dzieciom, gdy zaczynają swoją przygodę z nauką. - Gdy pracowałam z kilkuletnim Krzysiem i po 40 min. rozwiązywania zadań miałam dosyć, słyszałam: jeszcze, jeszcze. Ale gdy tylko odwracałam głowę i traciliśmy kontakt wzrokowy, jego zainteresowanie malało. Tak, jakby dzieci uzdolnione czerpały chęć do nauki z zainteresowania dorosłych, a gimnastyka intelektualna sprawiała im przyjemność – opisuje Gruszczyk-Kolczyńska.

Ta przyjmność niestety szybko przeradza się w obowiązek. Już w klasie pierwszej szkoły podstawowej następuje bowiem zrównanie poziomu wszystkich dzieci w klasie, choć często zdarza się, że trafiają do niej zarówno uzdolnieni absolwenci przedszkola, dzieci słabsze, jak i przeciętne. Dzieci zdolne siedzą więc w szkole i uczą się tego, co już potrafią. A raz stłumione uzdolnienie nie będzie miało kolejnej szansy, by się rozwinąć. Jak roślina, która niepodlewana uschnie. Dalsze podlewanie nie ma już sensu.

Zainteresowania Kamila nie są tanie. Dlatego chłopiec obecnie szuka patronów swoich naukowych działań. Pomóc mu można tutaj.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze