Trwa ładowanie...

Tsatsiki i Mamuśka (recenzja)

Tsatsiki i Mamuśka  (recenzja)
Tsatsiki i Mamuśka (recenzja)

Jestem mamą, mamuśką, jak nazwałby mnie tytułowy Tsatsiki. Jestem też nauczycielką, pedagogiem. Przeczytanie dla mnie tej książki, nie ukrywam, było wyzwaniem. Pojawiały się momenty, gdy bardzo się śmiałam, mimo iż to książka dla dzieci, a były i takie, gdy krzywiłam się na samą myśl, że mój synek kiedyś po nią mógłby sięgnąć i czytać te wszystkie zdania typu (o zgrozo!): „Jestem krowi ryj”…

spis treści
Tsatsiki i Mamuśka - Moni Nilsson
Tsatsiki i Mamuśka - Moni Nilsson

zobacz galerię

1. Kim jest Tsatskiki?

Tsatsiki to pierwszoklasista. Dziecko, które stawia czoła pierwszym dniom w szkole, które zmierza się z nową dla siebie rzeczywistością. Tsatsiki wywodzi się z dość nietypowej rodziny - jego ojciec, którego nigdy nie widział, jest poławiaczem ośmiornic gdzieś w Grecji, jego mamuśka to młoda szalona piosenkarka, której najlepiej wychodzi stanie do góry nogami i przebieranie palcami u stóp. W domu chłopca mieszka lokator - Jens, który nie jest związany z mamuśką, a jednak zdarza się, że ją całuje… Zauważmy, że sam model rodziny wydaje się być dość oryginalny, ale cóż… nie czepiam się, bo w obecnych czasach jest to coraz częściej spotykane. Oryginalność jednak, to słowo, które idealnie pasuje do tej książki. Nie ma tu dydaktyzmu, nie ma wyłożonych zasad postępowania, nie ma podziału na czarne i białe. Brak moralizowania, brak karzącego palca i stwierdzeń typu „to można, a tego nie”. Patrząc przez pryzmat wielu przeczytanych przeze mnie książek dla dzieci, to dość niespotykane i niekonwencjonalne.

2. Kilka słów o wychowaniu

Pisząc tę recenzję zastanawiam się, czy nie przesadzam, żądając od nowoczesnych książek zdań typu: „Pamiętaj młodzieńcze - nie bij słabszych, pomagaj innym, bądź uprzejmy”. Dla współczesnych młodych są one chyba niestety dość teoretyczne i mało przemawiające. Jak zatem wcisnąć dziecku informację gdzie tkwi dobro, a gdzie zło, co należy, a czego nie wolno? Otóż najlepszy efekt osiągniemy pokazując to na dobrym, wymownym i ekspresywnym wzorcu - jednakże nie krasnoludków czy dobrej królewny, tylko na przykładzie… właśnie samego dziecka. Tsatsiki to taki dziecięcy „everyman” . To każdy siedmio-, ośmiolatek. Spotyka się w szkole z przemocą, buntuje się przeciwko mamie, przeżywa pierwszą miłość . Gdy cofam się w czasie, widzę i dokładnie przypominam sobie, że ja też miałam podobne rozterki co Tsatsiki.

Widziałam, jak starsi uczniowie kazali młodszym mówić brzydkie słowa i bardzo się tym chlubili, znałam także dzieci, które podobnie jak koleżanka Tsatsikiego miała trzech tatusiów (ze względu na kilka nieudanych związków jej mamy). Wszystko, co zawarte jest w tej książce prędzej czy później spotka moje dziecko, tak jak spotkało mnie. Rozmiękczyła mnie ta książka. W miarę pisania o niej, rozwija się we mnie niesamowity szacunek dla mamuśki, która mimo swej infantylności i przebierania palcami u stóp, świetnie potrafiła kierować światem Tsatsikiego i idealnie oddzielała w tym świecie dobro od zła, bez zbędnego „gderania”. A może i jest to dobre, może i lepsze od machania palcem przed nosem dziecka i mówienia „A nie mówiłam, a nie prosiłam - słuchaj się mamy”?

3. Warto sięgnąć po książkę

Książka zachwyca. To fakt. Jest świetna dla rodziców i dobra dla dzieci, które bardziej utożsamią się z Tsatsikim niż z wyimaginowanym bohaterem stricte edukacyjnej historii. Przygody Tsatsikiego wciągają i rozśmieszają do łez. Fakt, nie brak tu dość niesztampowych zwrotów i przewrotnych pomysłów na wychowanie dziecka, jednakże są one niegroźne w formie oraz treści i na pewno bliższe naszym dzieciom, niż nam - chuchającym i dmuchającym na wychowanie pociech - rodzicom. Zachęcam do przeczytania i polecam zarówno młodym, jak i starszym. To dobra lekcja odejścia od konserwatyzmu i twardych zasad wychowania.

_Tsatsiki i Mamuśka

Moni Nilsson

Wydawnictwo Zakamarki

Poznań 2009_

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze