Trwa ładowanie...

Recenzja książki "Suknia ślubna" Rachel Hauck

 Alicja Barszcz
17.02.2015 11:55
Recenzja książki "Suknia ślubna" Rachel Hauck
Recenzja książki "Suknia ślubna" Rachel Hauck

Często spotkałam się z opinią, że wątpliwości ogarniające narzeczonych przed dniem ślubu są normalną sprawą… Ja jednak mam inne zdanie. Jeśli decydujemy się spędzić z kimś resztę swoich dni, nie powinniśmy mieć żadnych zastrzeżeń. Może nie każdy się ze mną zgodzi, ale tak uważam. Książka „Suknia ślubna” Rachel Hauck wydana nakładem Wydawnictwa Święty Wojciech, pokazuje, że mam rację.

Cztery panny młode, jedna suknia ślubna, która daje odwagę, mobilizuje do działania...

zobacz galerię

Zacznę oczywiście od najbardziej rzucającym się w oczy elemencie książki, mianowicie od okładki. Jak tylko ją zobaczyłam, wiedziałam, że muszę ją nie tylko przeczytać, ale mieć. Po prostu, to był impuls, który zmobilizował mnie do zdobycia tej książki. Okładka jest według mnie piękna. I nie chodzi mi tutaj o samą suknię ślubną, gdyż panna młoda na okładce ma suknię nie w moim guście, ma za dużo materiału, jest zbyt bufiasta i zbyt… duża – zgoła inna niż opisywana w całej książce suknia wykończona perełkami, z dekoltem w łódkę, lekka i wygodna. Jednak odcienie beżu, kobieta, której twarzy nie widać, gdyż stoi tyłem, wielkie okno, w którym stoi – to wszystko wydaje się owiane tajemnicą, ukrytą niepewnością, a przez to niezwykle ciekawi i wzrusza.

Pierwszym tekstem, który czytam w książce (poza tytułem i obejrzeniem okładki) jest jej opis na odwrocie. Krótko i zwięźle – cztery panny młody i jedna suknia ślubna – co je łączy i dlaczego? Tak… musiałam przeczytać tę książkę!

Jej styl jest idealny na wieczory pod kocem z kubkiem ciepłej kawy czy herbaty albo z lampką wina. Książkę czyta się bardzo dobrze, jest niewymuszona, nieprzegadana, prosta, ale nie prostacka, pełna zwrotów akcji, ale jednocześnie nie zbyt szybka, pozwala zanurzyć się w chwili i – nie zawaham się użyć słowa – czarująca. Ja naprawdę nie przesadzam! Dawno nie czytałam tak dobrze napisanej książki, która nie przynudza zbędnymi opisami, której język jest elegancki i subtelny, której bohaterowie są tak wyraziści. Każde zdanie ma swoje przemyślane miejsce i wnosi ze sobą coś, co jest niezbędne w tej historii.

No dobrze, a o czym w ogóle jest „Suknia ślubna”? To historia Charlotte, która jest właścicielką salonu z sukniami ślubnymi w Birmingham. Posiada ona dar odnajdywania idealnego ślubnego stroju dla każdej panny młodej, która do niej trafi. Ten strój nie tylko zawsze pasuje do wyglądu kobiety, która go zakłada, ale też do jej charakteru, do jej duszy. Charlotte po bardzo krótkim okresie tzw. „chodzenia” weszła w etap narzeczeństwa i przygotowuje się do ślubu. Niestety nie bardzo się w tym odnajduje, ogarniają ją wątpliwości, które okazuje się, że ma również jej przyszły mąż. I wtedy przeznaczenie ciągnie ją na licytację, w czasie której zupełnie nieoczekiwanie kupuje stary kufer z zaspawanym zamkiem, który kryje w sobie wielką tajemnicę. Dlaczego ktoś zaspawał wewnątrz suknię ślubną? Podobno pochodzi ona z 1912 roku, ale nie ma na niej śladów zniszczenia, przerabiania – wygląda, jakby była uszyta wczoraj…

Historia jest niesamowita. Jedna suknia ślubna była noszona przez trzy panny młode, by wreszcie trafić do czwartej. Emily z 1912 roku, Mary Grace z 1939 roku, Hillary z 196 roku i wreszcie Charlotte z 1912 roku. Każda z tych kobiet pragnęła wolności i miłości, zaufania i wiary. A suknia jest tutaj symbolem tego wszystkiego, doliczając jeszcze tolerancję, odwagę i ogromną miłość, dla której warto poświęcić siebie.

Książka nie jest jednak typową babską powieścią, ma w sobie coś z Sherlocka Holmesa, coś z powieści historycznych, traktuje też o równości i niesprawiedliwości społecznej i dlatego nie jest przesłodzona, a poza przyjemnym spędzeniem czasu, niesie ze sobą możliwość zrozumienia i wejścia w głąb siebie, pokazuje etapy dojrzewania do miłości.

Bardzo ciekawie zostało też przedstawione dochodzenie do prawdy o sobie. Charlotte była wychowywana tylko przez matkę, która zmarła, gdy ta miała 12 lat. Potem trafiła pod opiekę przyjaciółki mamy. Nigdy nie znała swojego ojca i nic o nim nie wiedziała. Brakowało jej rodziny i drzewa genealogicznego, które dzięki sukni ślubnej znalezionej w kufrze oraz dzięki swojemu przyjacielowi i narzeczonemu Timowi, odkryła. Fascynująca historia, która w końcu musiała ujrzeć światło dzienne.

Prawdziwa wiara i miłość zwyciężają, przynosząc ze sobą światło i zrozumienie. To naprawdę budujące. Według mnie „Suknia ślubna”, mimo wielu zawirowań i problemów, które porusza, jest bardzo optymistyczna i daje pewnego rodzaju spokój i odczucie spełnienia każdemu czytelnikowi. Książka jest pokaźnych rozmiarów, a i tak żałowałam, że już się skończyła. Czasami tak mam, że nie mogę doczekać się zakończenia i odkrycia wszystkich zakamarków książki czy filmu, a potem brakuje mi tego i chciałabym wrócić znowu do pierwszych chwil z danym utworem.

Dodatkowo książka promuje wartości chrześcijańskie. Często przewija się w niej motyw mszy świętej, Boga, wiary. Jednak nie każdy musi się z nimi zgadzać, by sięgnąć po „Suknię ślubną”. Książka jest adresowana do każdego, kto chce przeżyć coś więcej, kto chce przyjemnie spędzić czas, odprężyć się, uspokoić czy nawet pogłówkować, scalając poszczególne elementy układanki i domyślając się pozostałych.

Ja zachwyciłam się „Suknią ślubną” autorstwa Rachel Hauck od Wydawnictwa Święty Wojciech i myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie i też zwyczajnie… zachwyci się.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze