Trwa ładowanie...

Krótka recepta na zajechanie się na śmierć. Sprawdź czy moja lista pokrywa się z twoją

 Anna Popis
04.02.2017 12:12
Anna Popis i jej cenne rady dla matek
Anna Popis i jej cenne rady dla matek (http://vivalazycie.pl/)

Jeżeli szukacie informacji, jakich błędów nie popełnić, żeby nie zajechać się z tym całym macierzyństwem, to dobrze trafiłyście. Ja popełniłam je chyba wszystkie, sięgnęłam matczynego dna i powoli się z niego odbijam mądrzejsza o te doświadczenia, dlatego pozwolę sobie uważać się za osobę kompetentną do udzielenia ci rad, jak zrobić to w krótkim czasie i to nawet bez cienia uznania ze strony innych. Brzmi zachęcająco? No to jedziemy!

1. 1. Jestem najlepsza

Tak, najważniejsze to mieć dobre zdanie o sobie i swojej wytrzymałości. Brać na barki wszelkie możliwe obowiązki, z targaniem ciężkich sobotnich zakupów po schodach dla calej rodziny na czele. Żebyśmy się zrozumiały, to tobie od początku ma być przydzielona rola żywiciela najmłodszego ( w końcu niestety tylko ty, a może na szczęście, masz piersi). Później nie daj wyrzucić się z tej roli – przygotowywanie wszystkich posiłków i dostarczanie do otworu gębowego dziecka jest tylko i wyłącznie twoim zadaniem!

(http://vivalazycie.pl/)
Zobacz film: "Jak zadbać o prawidłowe relacje z dzieckiem?"

Twoje królestwo to kuchnia, z której wychodzisz tylko w razie potrzeby fizjologicznej. Nie potrzebujesz pomocy przy usypianiu Malucha, kąpaniu i przy nocnym wstawaniu. Pranie, prasowanie i później układanie tych miniaturowych ubranek w szafie, to twoje ulubione zajęcie, a z deską do prasowania jesteś praktycznie nierozłączna. Nawet myślisz o przymocowaniu specjalnych szelek, które umożliwiłoby ci noszenie jej jak plecaka, tak żeby zawsze mieć ja przy sobie. Kłopot jedynie z żelazkiem, bo bądź co bądź, do najlżejszych sprzętów domowych to nie należy.

Idziemy dalej, żeby cię ręka boska broniła, nie dopuszczaj nikogo do pieluch! Tak, pieluchy to twoja robota. Nikt inny nie umyje tak dobrze pupki dziecka i nie zapakuje ją w te jednorazowe majty, jak ty! W końcu jesteś najlepsza. We wszystkim. Niech wiedzą!

2. 2. Chcę być zawsze przy moim dziecku

To zrozumiałe, że masz przeświadczenie, iż nikt inny na świecie nie zajmie się twoim dzieckiem tak dobrze jak ty, a za każdym rogiem czai się na nie niebezpieczeństwo w postaci klocka lego na podłodze, którego tylko ty tak dobrze i dyskretnie usuwasz z drogi. Ale, jeśli trafi się ciocia, babcia, tudzież inna dobra dusza, która choć na chwilę chce wziąć dziecko na spacer lub pobawić się z nim w pokoju, to daj im to czego chcą i nie pytaj czy dadzą sobie radę.

Taka szansa może się więcej nie powtórzyć, więc korzystaj. Tak między nami, czy gdyby ktoś powierzył ci na jakiś czas swoje dziecko pod opiekę, to zlekceważyłabyś sprawę, czy stawałabyś na rzęsach żeby było zadowolone i ani na chwilę nie pomyślało o płaczu za mamuśką? No właśnie, to masz odpowiedź. Korzystaj, albo się zajedź dokładając i ten punkt na swoje plecy.

3. 3. Nadrabianie zaległości

No dobra, czyli twoja latorośl wybyła z tym dobrym człowiekiem, wiec masz chwilę dla siebie prawda? Jeszcze wzrokiem odprowadzasz ich przy oknie, a teraz otacza cię ogłuszająca cisza. Co robić? Zaczynasz czuć upływający cenny czas. W głowie buzuje, bo to przecież luksus jakiego do tej pory nie doświadczyłaś. Cóż począć? Toaleta, coś przekąsić, włączyć radio?! Nie! Rozejrzyj się dookoła. Jaki bałagan! Jeśli narobiłaś zaległości w prasowaniu, to teraz jest idealny moment aby w końcu rozprawić się z tą kupą miniaturowych ciuszków.

Odkurzaczem też nie zaszkodziłoby ruszyć, a każda matka wie, że po odkurzaniu trzeba mopem przejechać podłogę tak, żeby kurz się nie unosił i nie spowodował nie daj Boże jakiejś alergii u malucha. Tak w myślach kalkulujesz, ile potrzebujesz na to czasu. Ok, rachunek zrobiony, na twoje wychodzi, że jeszcze zostanie ci ok 20 min. czasu to i może pazury pomalujesz, może kawę łykniesz. No to bierzesz się do roboty, niemal w biegu łapiesz jakieś sklepowe ciasto z przedwczoraj, bo tak szybciej zaspokoić przyklejony do kręgosłupa żołądek i zasuwasz tymi sprzętami gospodarstwa domowego. Nagle spostrzegasz, że coraz bardziej odczuwasz siłę przyciągania do okna, które w dwóch ostatnich minutach odwiedziłaś 10 razy. Tak, to ten moment, w którym zamieniasz się w matkę – staczkę

7 rzeczy o macierzyństwie, o których nikt ci wcześniej nie powiedział
7 rzeczy o macierzyństwie, o których nikt ci wcześniej nie powiedział [8 zdjęć]

Jeśli do tej pory myślałaś, że bycie mamą to prosta sprawa, bo przecież wystarczy dziecku dać jeść,

zobacz galerię

4. 4. Matka-Staczka

A wiesz, kto to jest matka-staczka? To taki gatunek matek, które zaraz po opuszczeniu przez dziecko domu podchodzą do okna, co by to się zorientować, czy idzie z opiekunem w odpowiednią stronę na spacer, czy podał rączkę, czy nie jest zbyt blisko ulicy i czy oby czapka na pewno dobrze zakrywa uszka. Zaczyna się niewinnie, bo po odprowadzeniu wzrokiem malucha wracasz do swoich obowiązków, ale co chwile podchodzisz do okna sprawdzić, czy może ich widać i co robią.

Jeśli straciłaś ich z oczu, to odczuwasz niepokój. Zaczynasz nawet żałować, że też nie poszłaś, taka z ciebie niedobra matka. Wraz z upływem czasu sytuacja staje się coraz bardziej poważna. Twoja droga do okna przypomina wydeptaną ścieżkę – jeśli masz miękki dywan to wiesz, co to oznacza dla jego włosów. Patrzysz nerwowo na zegarek – już powinni być. Pewnie jest głodny, zmarznięty, chce mu się pić albo pielucha pełna.

Dla spokojności lokujesz się przy oknie, pośladkiem siadasz na kaloryferze, który zwykle pod oknem jest i wypatrujesz nerwowo. Czekasz, długo czekasz. Wydaje ci się, że nie ma ich dwie godziny, a to raptem upłynęło 40 minut. Wreszcie są! Płaczu nie słychać, jest dobrze! Twoje dziecko przeżyło spacer z kimś innym niż ty. No to gratuluję, właśnie efektywnie wykorzystałaś swoje 40 minut wolności.

5. A mogło być tak pięknie

A teraz inny, nigdy nie wykorzystany przeze mnie scenariusz tej samej sytuacji. 

Bałagan jest, był i będzie. Niezależnie od tego, czy sprzątasz 3 razy dziennie czy, o ty leniwa, 2 razy. Od tego jeszcze nikt nie umarł. Brzmi lepiej, nie? Masz chwilę dla siebie, idź, zrób sobie makijaż, zaparz kawę, obejrzyj jakiś odmóżdżacz w TV albo poczytaj babską gazetę lub ambitniej – książkę. Jak to powiedziała moja koleżanka (Aniu wykorzystam cię) bałagan sam się nie sprzątnie, ale książka też sama się nie przeczyta! Rób co chcesz przez ten krótki czas, tańcz, słuchaj muzyki lub machnij Chodakowską.

Obojętnie, byleby cokolwiek dla siebie. Do okna nie podchodź, bo i z tej wysokości nawet jeśli działoby się coś złego na niewiele się zdasz. Jak przyjdą, to zadzwonią. I nie miej wyrzutów sumienia, twój partner nudząc się w pracy też nie myśli o zrobieniu porządków w domu.

6. 5. Ja nic nie potrzebuję

Która z nas nie zna tego schematu? Idziemy z dzieckiem przy boku na półgodzinne dzikie szaleństwo ubraniowo-zakupowe dla Siebie, a wracamy z torbą ciuszków dla dziecka. Bo tak oto stwierdzasz, że albo nic Ci się nie podobało, albo gdzie ty to założysz, przecież i tak nigdzie nie wychodzisz, albo stwierdzasz, że szkoda kasy na sweter za 120 zł, po czym kupujesz dziecku miniaturową sukieneczkę za 119 złotych i cieszysz się przy tym jak głupia. Standard. Nie tędy droga. Ja ogarnęłam to dopiero po dwóch latach macierzyństwa i o dziwo – sukienka dla mamusi potrafi cieszyć równie mocno jak ta dziecięca!

(http://vivalazycie.pl/)

7. 6. Makijaż i czyste włosy? – Dziękuję, nie skorzystam!

Jeśli wpadłaś w wir okołodziecięcych obowiązków, to sama wiesz, że makijaż i ułożenie włosów to luksus, na który cię nie stać. A jeśli dodatkowo jak ja, twoje włosy bez użycia prostownicy bardziej przypominają siano, to pozostaje związanie ich w kikuta na środku głowy. Siano i kikut, obie opcje kiepskie, ale już wolisz związać to dziadostwo niż machać ciągle ręką po umęczonej głowie w celu ich okiełznania.

Jak tylko pomyślisz, że za dwa dni musisz umyć włosy i znów odbyć tą walkę, dochodzisz do wniosku, że przetłuszczone przynajmniej nie odstają tak od głowy. I tak 5 dni pyknie zanim doczekają się kolejnej kapieli. A skoro już siedzisz w domu z dzieckiem i (jak to mówią niektórzy) nic nie robisz, to wbijasz w dres, w którym wypchane kolana tworzą złudzenie jakbyś klękała stojąc! Fajne czary prawda? O makijażu już nie wspomnę, bo kto tam cię widzi, tylko mąż po pracy, ale jemu już wszystko jedno, zmęczony jest i musi odpocząć przy telewizorze. Całą resztę i tak ty zrobisz.

Przeczytaj koniecznie

8. 7. Wpuść dziecko do kuchni

O jak fajnie, myślisz sobie kiedy zapędy twojej pociechy do kuchni przybierają na sile. Chce mamusi pomagać w gotowaniu, to takie słodkie! Niech nie zmylą cię pozory. Zaczyna się niewinnie, a kończy jak zwykle. Z czasem dziecko zdominuje twoje dotychczasowe królestwo i dodanie każdej przyprawy do potraw będzie musiało być gorąco przedyskutowane z małym kucharzem.

Zawładnie całym kuchennym inwentarzem, a ty będziesz tam jedynie gościem. Ogólnie rzecz biorąc, dziecko w kuchni będzie ci przeszkadzać na każdym kroku, a jego taborecik zajmie przy blacie stałe miejsce. Upierdliwe miejsce.

9. 8. Życie towarzyskie? Wszystkie atrakcje masz w domu

Masz szansę dołożyć swoją ostatnią cegiełkę do drogi szybkiego zajechania się. Zrezygnuj z kontaktów towarzyskich, na które, bądźmy szczere, i tak po całym dniu przebywania z dzieckiem nie masz ochoty. Będąc wierną punktowi 2 i tak nie zostawisz z nikim dziecka, bo musisz być ciągle w jego pobliżu. Nawet jak śpi, co się stanie kiedy się wybudzi? Wpadnie w czarną rozpacz za mamusią, która egoistycznie wyszła sobie na godzinę, z czego 30 minut zajął jej dojazd do miejsca spotkania.

Później telefony, szybki powrót do domu, dwugodzinne uspokajanie Malucha, po co ci to? Siedź na tyłku w tej piżamie i zaraz do spania. Niech też nie przyjdzie ci do głowy zapraszanie gości wieczorową porą, kiedy dziecko już śpi. A nóż będzie za głośno i zakłóci się sen dziecka, a nóż wypijesz drinka (jeśli nie karmisz 30 miesięcy) i w głowie ci się zakręci? Jutro musisz być na posterunku w pełni wypoczęta i gotowa na nowe wyzwania na placu zabaw. O randkach z mężem też nie myśl. Takie rzeczy ogląda się tylko w telewizji. Z resztą i tak nie masz w co się ubrać – patrz punkt 5.

Na koniec moja rada dla mam, które koniecznie chcą udobruchać wiecznie zmęczonego męża. Nigdy nie puszczaj go na żadne męskie wieczory Nie ma, jego wyjście będzie kolejnym garbem na twoich plecach. Bo siedzisz, myślisz, tworzysz czarne scenariusze i analizujesz te wasze rodzicielstwo. Że niesprawiedliwy podział obowiązków, że wychodzi na to, że tylko ty masz dziecko, że całkowicie zrezygnowałaś z siebie dla dobra ogółu, że cham bo zaproponowałaś, a on skorzystał ( a nie powinien) i dalej mogłabym wymieniać „że”. Po co ci to? W końcu on przyjdzie, ale twój foch nie odejdzie. Nie ma, siedzicie w tym bagnie razem. Jak szlaban to szlaban, a co!

Jeśli spełniacie wszystkie powyższe warunki gratuluję, witajcie w klubie i przybijam piąteczkę. Ale to tak z lekką nutą ironii, wiesz o tym prawda? Bo tak naprawdę, ja, dziewczyna, która zrobiła sobie to wszystko, zrozumiałam swój błąd. Nie mam co liczyć na uznanie innych z tytułu matczynego poświęcenia. Nie. No bo kto to widzi? Osoba, która raz na jakiś czas zajmie się na godzinę dzieckiem? ( w moim przypadku to marzenie)

Ona myśli, że odpoczywasz w tym czasie, a jak naprawdę jest tylko ty wiesz. Znajomi, też nie za bardzo rozumieją twoich rozterek, dla nich trochę zdziczałaś w tym domu. Nawet zaprosić ich nie chcesz. Dla męża w domu zawsze jest tak samo, czyli nabałaganione, a to, ile trudu wkładasz w codzienne ogarnianie przestrzeni wie twoja chronicznie boląca głowa.

Jeśli liczysz na medal za zasługi kobiety, której macierzyństwo dało wyjątkowo w kość, to proszę bardzo, taki wyimaginowany właśnie ci wręczam, ale co ci po nim? Wygłoszę teraz zdanie, które w polskiej polityce przeszło do historii – Matko, nie idź tą drogą! Albo idź i kiedy odhaczysz już wszystko z listy podaj ją dalej. Może ocalisz jakieś matczyne stworzenie.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze