Trwa ładowanie...

Z rozwarstwieniem aorty nie da się żyć? Ta kobieta jest szczęściarą

 Monika Suszek
04.12.2018 11:14
Z rozwarstwieniem aorty nie da się żyć? Ta kobieta jest szczęściarą
Z rozwarstwieniem aorty nie da się żyć? Ta kobieta jest szczęściarą (Pixebay)

Malisa była w końcówce ciąży, gdy zaczęła bardzo źle się czuć. Miała problemy z oddychaniem i nieustanny ból w klatce piersiowej. Lekarze nie widzieli dla niej szans. Z rozwarstwieniem aorty nie da się żyć. A jednak się udało. Operacja uratowała życie tej dwójki. Teraz kobieta ze swoim partnerem i dzieckiem w końcu mogą odetchnąć.

Czerwiec był ostatnim miesiącem ciąży 37-letniej Amerykanki Melisy. Czekała na upragnione rozwiązanie. W ostatnich dniach nie czuła się najlepiej. Zmienność pogody i wysokie temperatury zaczęły być coraz bardziej uciążliwe. Odczuwała duszności, miała problemy z oddychaniem.

Objawów nie traktowała poważnie. Przyzwyczaiła się do lekkich ukłuć w okolicach klatki piersiowej. Pewnego dnia zaniepokoił ją silny ból. Natychmiast pojechała do szpitala.

Kobieta zjawiła się w szpitalu w Antelope Valley w północnej części Los Angeles. Prowadzący lekarz oznajmił: "Dziecko jest zdrowe, za to u ciebie stwierdziliśmy niepokojące szmery w sercu. Skontaktuj się z kardiologiem. Musi tego posłuchać" - dodał.

Zobacz film: "Czego należy unikać w ciąży?"

"To mnie zaniepokoiło" – mówi 37-latka - "Zwłaszcza, że ból był bardzo silny. Nie mogłam spać, leżeć na plecach. Miałam wrażenie, że ktoś siedzi na mojej klatce piersiowej. Bałam się o dziecko i o siebie. Byłam sama. Mąż jest starszym sierżantem. Stacjonował wtedy w Korei Południowej" - wspomina Melisa.

Kilka dni później kobieta udała się na wizytę do kardiologa, by sprawdzić niepokojące szmery w sercu. Lekarz zlecił echokardiografię. Jego przypuszczenia się potwierdziły. To było rozwarstwienie aorty.

"Zazwyczaj, kiedy ktoś dostaje taką informację, oznacza to jedno, śmierć" – mówi 37-latka.

"To nie jest przesada. Ponad 50 proc. przypadków osób chorych na rozwarstwienie aorty umiera" – dodaje kardiochirurg, dr Richard Shemin z UCLA Medical Center.

Sprawdź koniecznie:

Zbadaj serce u swojego maluszka

( Courtesy UCLA Health)

1. Czy można mówić o szczęściu?

"Historia zakończyła się dobrze" – mówi kardiochirurg Richard Shemin. "Czy możemy jednak mówić o wyjątkowym szczęściu? Tu byłbym ostrożny" - dodaje.

Rozwarstwienie aorty to jedna z najczęściej występujących chorób w obrębie aorty. Schorzenie charakteryzuje się bardzo silnym, często promieniującym bólem w klatce piersiowej. W grupie ryzyka znajdują się osoby palące papierosy, z nadwagą, chorobą serca lub chorobą genetyczną.

Melisa urodziła się już z drobnymi szmerami serca. "Miała przeprowadzone łagodne zabiegi w celu uregulowania jego pracy. Nic nie wskazywało na to, że są inne czynniki ryzyka" - mówi dr Shemin.

Kobieta po diagnozie została natychmiast przetransportowana helikopterem do innego szpitala. Akcja rozgrywała się w ciągu kilku godzin. Jej mąż spał, gdy nagle zbudził go dźwięk telefonu. Został powiadomiony, że żona jest ciężko chora i walczy o życie.

"Czułem jak serce podeszło mi do gardła"- mówi mężczyzna w wywiadzie dla "Today". "Chciałem się z nią skontaktować jak najszybciej, zobaczyć jak się czuje. Zadzwoniłem i włączyłem kamerę w telefonie. Zobaczyłem moją żonę i poczułem ulgę. Uśmiechała się do mnie. Żartowała z załogą helikoptera. To mnie trochę uspokoiło, ale i tak chciałem być jak najbliżej niej" - mówi mąż Melisy, Josh.

Sprawdź koniecznie:

Kiedy lekarz decyduje o cesarskim cięciu?

( Courtesy UCLA Health)

2. Walka z czasem

Lot z Seulu do Los Angeles trwał co najmniej 10 godzin. Lekarze zadecydowali, że rozpoczną operację na otwartym sercu Melisy zaraz po porodzie. Dziecko przyszło na świat dzięki cesarskiemu cięciu. Położnik miał bardzo mało czasu, by bezpiecznie wyjąć dziecko.

Kobieta zaraz potem dostała narkozę. Operacja na otwartym sercu trwała ponad 6 godzin. "Zakończyła się dużym sukcesem" - wspomina dr Shemin. "Tętniak i pęknięta tkanka została zastąpiona zastawką aorty" - dodaje.

Kiedy mąż Melisy dotarł do Los Angeles, kobieta powoli wybudzała się z narkozy.

"Pamiętam, że podbiegł i mnie pocałował. Potem pomógł mi usiąść. Czekaliśmy na nasze dziecko. Pielęgniarka wniosła na salę małe zawiniątko, odchyliła kocyk i przekazała je nam. Dziecku daliśmy na imię Connor. Jest piękny i, co najważniejsze, zdrowy" - przyznała kobieta.

Rekonwalescencja Melisy potrwa co najmniej miesiąc. Josh ma nadzieję, że będzie mógł w tym czasie zostać w Los Angeles, by pomóc swojej żonie i pobyć z synkiem.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze