Hospicyjny Mateuszek chce wrócić do domu
– Proszę się do dziecka nie przyzwyczajać, bo długo żyć nie będzie – słowa tną jak nóż, którego użycie nie jest karalne, a co za tym idzie – powszechnie stosowane. Ranią serce przecinając na wskroś. Czy osoba wypowiadająca je w ogóle Mateusza pamięta? Zapewne nie. Za to mama Mateusza nie zapomni nigdy.
Zobacz film: "Biały szum trzykrotnie skraca czas potrzebny niemowlęciu do zaśnięcia"
Mateuszek urodził się jako wcześniak z wodogłowiem wrodzonym. Przedwcześnie oddzielające się łożysko było przyczyną cesarskiego cięcia. Ważył równy kilogram. Mama bardzo źle zniosła informacje o jego ciężkim stanie. Kochała zbyt mocno, by pogodzić się z sytuacją. Załamała się.
Pomogło stacjonarne hospicjum przyjmując chłopca do siebie. W ten sposób mama otrzymała tak potrzebny czas na oswojenie się z choroba synka. Teraz wie, jak się nim zajmować, jak opiekować, by nie zrobić krzywdy. To cały czas ogromne wyzwanie, ale już wie, jak mu podołać.
Malucha los nie oszczędził. Wraz z wada genetyczną otrzymał całą listę rzeczy, które trzeba sukcesywnie naprawiać, by mógł żyć. Przeszedł już operację z powodu uwięźnięcia przepukliny pachwinowej lewostronnej. Ze względu na narastające cechy wzmożonego ciśnienia śródczaszkowego w listopadzie 2014 w Klinice Neurochirurgii ICZMP w Łodzi chłopca zaopatrzono w zastawkę komorowo-otrzewnową - przebieg pooperacyjny bez powikłań. Chociaż tyle.
Stan chłopca jest stabilny, ale gdyby w medycynie istniał słownik opisujący przyszłość, zapewne byłby dopisek ”niewiadomy”. Dzisiaj, jest dobrze, natomiast jutro wydarzyć może się wszystko. Z uwagi na występujące okresowo zaburzenia ssania i połykania chłopiec karmiony jest przez sondę nosowo-żołądkową.
Dzieci takie, jak Mateuszek mają tylko dzieciństwo. Dlatego tak ważne jest, by było jak najpiękniejsze. I chociaż hospicyjni opiekunowie ukochali go sobie, wiedzą, że nigdzie nie będzie mu tak dobrze, jak w domu. Rodzina nie może się już doczekać. Niestety bieda nie pomaga im w przygotowaniach na przyjęcie Mateusza. A sama miłość nie wystarczy.
Aby chłopiec mógł trafić do domu, trzeba go wyposażyć w… łazienkę, której w tym bardzo skromnym domku po prostu nie ma. Odpowiednia higiena oraz standard umożliwiający przejęcie opieki nad maluszkiem nie podlega dyskusji. Z tym, że rodziny na taki luksus nie stać. Nawet, jeśli przestaliby jeść… nic by to nie dało.
Przenośny koncentrator tlenu, ssak medyczny, inhalator, łóżeczko dla dziecka oraz leżak kąpielowy – to niezbędna „wyprawka” maluszka, na którą również brakuje środków. Mateuszek od początku pacnięty przez los mógł liczyć tylko na ludzi. Zależny od ich miłości i zaangażowania żyje pomimo złych wróżb lekarzy i ma się całkiem dobrze. W domu czekają na niego rodzice i rodzeństwo, ramiona i ciepło mamy. Potrzeba jedynie pomocnych serc, które zadbają o to, co dla rodziny jest nieosiągalne.
Zachęcamy do wsparcia akcji zbierania pieniędzy dla Mateuszka. Jest ona prowadzona za pośrednictwem strony Siepomaga.pl.