"Ciągle bawiła się włosami i pocierała czoło". Zmarła zaraz po pierwszych urodzinach
Rodziców dotknęła niewyobrażalna tragedia. Małżeństwo musiało pochować swoją córeczkę, u której zdiagnozowano niezwykle rzadką chorobę. Dziewczynka zmarła zaledwie dwa dni po swoich pierwszych urodzinach. Dziś zrozpaczeni opiekunowie ostrzegają innych rodziców, aby nie bagatelizowali dziwnego zachowania dziecka podczas zabawy.
1. Myśleli, że jest uczulona na mleko, to było objaw raka
Andrew i Catherine Jeans z Walii postanowili opowiedzieć o tragedii, która dotknęła ich rodzinę i udzielili wywiadu Wales Online. Gdy ich córeczka miał sześć miesięcy, pojawiły się u niej dolegliwości związane z jelitami. Na początku lekarze uznali, że mała Rose cierpi na nietolerancję nabiału.
Kilka miesięcy później rodzice zauważyli u dziewczynki bardzo nietypowe zachowanie. Jak opowiadają: "córka ciągle bawiła się włosami i pocierała czoło". Postanowili zawieźć swoją pociechę do szpitala, gdzie wykonano jej prześwietlenie, które wykazało, że w jej głowie znajdują się obce ciała.
- Na początku lekarze myśleli, że te ciała to łagodne ślady przypominające znamię, ale w ciągu następnych kilku nocy stan zdrowia córki znacznie się pogorszył – powiedział ojciec Rose w rozmowie z mediami.
Dziewczynka znowu trafiła do szpitala, ale tym razem zdiagnozowano u niej teratoidalnego guza rabdoidalnego. Jest to rzadki typ nowotworu, który atakuje ośrodkowy układ nerwowy. Jak się okazało, to właśnie guz rozwijający się w jej kręgosłupie wywoływał problemy z jelitami, na które cierpiała od dłuższego czasu.
2. Dziewczynka umarła dwa dni po swoich pierwszych urodzinach
Rose musiała przejść trzy operacje mózgu, które niestety nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Lekarze powiedzieli rodzicom małej pacjentki, że nie dają jej żadnych szans na powrót do zdrowia i przeżyje jeszcze tylko kilka tygodni.
- Jedyny sposób, w jaki mogę opisać to, co przeszliśmy, to bitwa wojenna. To, co ta mała dziewczynka przeszła w tak krótkim czasie było straszne. Ale ona nie narzekała, radziła sobie z tym. Jesteśmy z niej strasznie dumni. Została nam zesłana jako dar z jakiegoś powodu. To brutalne, jak doskonała była i nie pokazywała nikomu tego, co w sobie skrywa - mówi Catherine, mama Rose w rozmowie z Wales Online.
Po długiej walce z chorobą Rose Jeans odeszła w hospicjum dziecięcym zaledwie dwa dni po tym, jak skończyła roczek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl