Zwyczaje adwentowe
Adwent rozumiany jako oczekiwanie na ****narodziny Chrystusa ma swą tradycję już od V wieku. Obecnie trwa on 4 tygodnie (na pamiątkę 4000 lat oczekiwania na Mesjasza) dzięki zmianie, jaką wprowadził Grzegorz Wielki. Początkowo, wzorem Wielkiego Postu, trwał on aż 40 dni i rozpoczynał się zaraz po 11 listopada. Była to data graniczna. Od tego dnia dla ziemi nastawał czas odpoczynku i braku jakichkolwiek prac polowych. Nawożenie, grabienie itp. działania mogły zaowocować, ni mniej ni więcej, tylko brakiem plonów w stosownej porze.
Gdy na Podlasiu odtrąbiono na ligwach (długich drewnianych trąbach) początek Adwentu milkła muzyka. Zapominano o hucznych zabawach. Nadchodził czas zacieśniania rodzinnych i sąsiedzkich więzi. Chętnie spotykano się przy wspólnych domowych pracach, takich jak chociażby darcie pierza. Jak wiadomo, takie zajęcia sprzyjają plotkom, więc przy okazji zajmowano się swatami. Stąd też się wzięło określanie Adwentu mianem „czasu swadziebnego”.
Górale, ci „spod samiuśkich Tatyr", na Adwent - czas oczekiwania przywdziewali ciemne, pozbawione ozdób stroje. W tamtych czasach częściej się modlono i spowiadano. Poniedziałek, środa i piątek były dniami postu. We mszach roratnich uczestniczyły głownie kobiety i dzieci, które zawsze miały ze sobą świece bądź lampiony roratnie.
1. Adwentowy okres wyciszenia i zadumy
Św. Barbary (czwartego grudnia) - która została umęczona przez swego ojca. Gdy szukała schronienia, zgodnie ze słowami legendy rozstąpiła się pod jej stopami skała. Dlatego też Św. Barbara jest przede wszystkim patronką górników, którzy do dziś świętują tzw. Barbórkę. W tym dniu młodzi adepci przyjmowani są do grona rębaczy, a towarzyszy temu tzw. skok przez skórę i wkupne w postaci krupnioków suto zakrapianych. Święta Barbara czuwa również nad artylerzystami, rybakami, flisakami, żeglarzami, budowniczymi, architektami i murarzami. Jest patronką „dobrej śmierci" i wszystkich tych, którym w ich zawodzie nagła śmierć zagraża.
Św. Mikołaja (szóstego grudnia) - święto upamiętniające legendarnego biskupa Miry, Mikołaja, z cesarstwa wschodnio-rzymskiego. To święty, który jeszcze za życia zyskał miano cudotwórcy, który nawet umarłych do życia przywrócić potrafił. Jedna z popularniejszych legend o jego działalności opowiada o tym, jak Św. Mikołaj obdarował trzy siostry workami złota, by ustrzec je od nierządu, do którego namawiał je biedny ojciec, nie widząc dla nich innego źródła utrzymania. Szczodrość Św. Mikołaja trwa do dziś, o czym najlepiej wiedzą dzieci. Ponadto Św. Mikołaj jest patronem nie tylko wielu zawodów, ale i bydła, trzód oraz wilków. Wydaje się to niewiarygodne? A jednak tak właśnie jest. Pasterze wierzyli, że dba on o to, by i stada pozostawały w dobrej formie, i wilki z głodu nie umierały. Modlili się do niego, a 6 grudnia udawali się na nabożeństwo i składali ofiary zwane wilkami. Były to np. małe owieczki, ptactwo, ale też len oraz konopie. Święty w podzięce za dary strzegł zarówno stad i gospodarstw przed gryzoniami. W Beskidzie Śląskim obchodzone są tzw. Mikołaje Beskidzkie. 6 grudnia po wsiach chodzą dwie grupy „rozrabiających" przebierańców. Ci dobrzy ubrani w biel, ci źli oczywiście na czarno.
Św. Łucji (trzynastego grudnia) - nie jest ona otoczona szczególnym kultem. Wyjątkowość tego dnia wiąże się raczej z dawnym tradycjami. Przed gregoriańską reformą kalendarza dzień ten przypadał na przesilenie zimowe. Uważano, że jest to najkrótszy dzień w roku, granica pomiędzy tym, co było, a tym, co będzie. Górale twierdzą, że od św. Łucji zaczyna na wschodzie przybywać dnia. Gospodarze przywiązywali również szczególną uwagę do tego, by w okresie od 13 do 25 grudnia bardzo uważnie obserwować pogodę. Każdy dzień prognozował aurę na kolejny miesiąc nadchodzącego roku. Chociaż cały Adwent był i jest czekaniem na Boże Narodzenie, przygotowań do niego nigdy nie rozpoczynano przed Św. Lucją. Dopiero od 13 grudnia można było sprzątać i podejmować wszelkie inne przygotowania. Chyba że komuś nie zależało na zgodzie i harmonii w rodzinie…13 grudnia to czas szczególny jeszcze z jednego powodu. Panowało przekonanie, że długa noc daje szerokie pole do popisu czarownicom. Stawały się one wtedy wyjątkowo niebezpieczne. Przed ich złymi mocami należało szczególnie troskliwie strzec dzieci, bydło i majątek. Nie wolno było wychodzić po zmroku. Zagrody należało okadzić ziołami, nie żałując przy tym odpowiednich zaklęć. Jeżeli ktoś odczuwał potrzebę ujrzenia czarownic w kościele, to właśnie w dniu św. Łucji powinien zacząć strugać sobie zydelek, na którym zasiądzie w czasie Rezurekcji i będzie je do woli oglądał.
Większość z tych tradycji adwentowych obecnie znana jest tylko z literatury. Za pewne w opowieściach dziadków i książkach można by znaleźć ich znacznie więcej. Warto więc poszperać zarówno z własnej ciekawości, jak i dla przyjemności naszych dzieci. Stare tradycje mają w sobie coś z „magii". Ona zawsze stwarza szczególny klimat. A właśnie o taki niecodzienny, trochę baśniowy, szczególny nastrój chodzi. Zarówno, gdy czekamy na Boże Narodzenie, jak i gdy będziemy się już nim cieszyć. Szarej, racjonalnej i przewidywalnej rzeczywistości mamy chyba dość na każdym kroku.