Wiewiór wystraszny (recenzja)
"Wiewiór Wystraszny" to prosta historyjka o lęku przed NIEZNANYM i przełamywaniu go. Początkowo chciałam ją przeczytać dzieciom wieczorem na dobranoc. Zrezygnowałam. Nie z uwagi na treść, ale dlatego, że przygód bohatera nie należy wyłącznie słuchać. Trzeba je jednocześnie śledzić na obrazkach w książce.
Największą frajdą dla moich dzieci - pięcioipółlatka oraz trzylatek - okazała się dołączona do historii o Wiewiórze Wystrasznym mapa. Ula i Szymon z tą mapą w rączkach z radością przemieszczali się po naszym mieszkaniu. Zainspirowane nią same stworzyły też własne mapy. Na tej, którą narysowała Ula występowały "małe zielone ludziki", które pojawiają się w książeczce o Wiewiórze i wyraźnie zapadły mojej córeczce w pamięć.
Mapa z książeczki wyposażona jest w "instrukcję dla rodziców", która ma być dla nich pomocą przy rozmowie z maluchami o przygodzie Wiewióra i jego strachu. Z podobnym problemem często borykają się dzieci w wieku przedszkolnym.
Przygody Wiewióra mogą być zapewne przydatne przy oswajaniu tych lęków. Piszę "zapewne", bo w naszym przypadku na razie nie było konieczności oswajania czegokolwiek. Rozmowy były więc czysto teoretyczne.