Spacer po centrum handlowym
Cóż może być przyjemniejszego, niż spacer po… centrum handlowym?! Zabieramy do niego całą rodzinę o każdej porze roku. Zimą, gdy jest śnieżnie i mroźno, czasem bardziej wiosenno-jesiennie. Gdy dookoła biało, mróz szczypie w nos, a słońce uśmiecha się z błękitnego nieba, cóż może być przyjemniejszego, niż spacer z dzieckiem? Wiosną, gdy pogoda w kratkę, kwiecień przeplata „trochę zimy, trochę lata”, a „w marcu, jak w garncu”. Nic to, przecież dzień coraz dłuższy, ptaki za oknem rozpoczynają swe trele. Czy może być coś przyjemniejszego od wyprawy z maluchem na spotkanie wiosny? Latem, gdy ciepło miło, niebo, raj. Nie ma lepszego pomysłu na letnie dni niż czerpanie energii z przyrody. Cóż może być przyjemniejszego niż dzień w plenerze? A może jesienią, gdy mamy piękną, polską złotą jesień? Ile pozytywnych emocji da nam i dziecku spacer po parku, bajecznie kolorowe liście, ostatnie ciepłe promienie słońca.
1. Spacery po centrum handlowym
Prawda, że cudnie mieszkać w kraju, gdzie te cztery pory roku uatrakcyjniają życie? Dają tyle możliwości. Cóż może być przyjemniejszego dla rodziców i ich maleństwa niż spacer? Tylko dlaczego tak często zamiast parku i lasu wybierają centra handlowe? Za każdym razem, gdy muszę przebiec przez którąś z galerii, widzę ten sam obrazek: rodzina jak z obrazka – śliczna mama, przystojny tato, słodkie dziecko. Maleństwo oczywiście w super wózku. Aż uśmiech na twarzy zakwita. Tylko co oni robią z tą Kruszyną w takim miejscu?! Może wpadli tylko jak po ogień, kupić coś i wyjść? Nie! Oni przyszli… na spacer! Zrelaksowani, spokojnym, dostojnym krokiem przechadzają się od jednej witryny do drugiej. Usiądą na kawę, coś przekąszą. Tak mija im sobota, niedziela… wolny czas.
Czy to ci sami rodzice, którzy z troską dbają, by ich Maleństwu niczego nie brakowało? Czy to nie ci, którzy czytają tyle mądrych książek o pielęgnacji i wychowaniu dziecka? Czy to ci, którzy ze strachem przekraczają próg domu, gdy na termometrze -1, a chmury przysłoniły słońce? Ci, co dbają, by w mieszkaniu było cieplutko, żeby Maluch nie złapał kataru? Kurcze, to ci sami!
Tylko dlaczego ze stoickim spokojem spacerują po alejkach centrum handlowego z 7-tygodniowym niemowlakiem? Czemu ich roczne maluchy bawią się na plastikowych wyspach do zabawy? Gdzie tu logika? Gdzie sens? Nie rozumiem. Może wynika to z nieświadomości? W końcu centra handlowe wyglądają luksusowo, przestronnie, oferują tyle atrakcji pod jednym dachem… Nie dajmy się jednak zwieść! Centrum handlowe to jeden z najgorszych wyborów, jakich może dokonać rodzic planując spacer z Maluszkiem.
Dlaczego galeria handlowa to nie miejsce na spacer? Dziki tłum. Pełna rozpiętość wieku. Różne grupy społeczne i temperamenty. A przede wszystkim przewodnik po chorobach od A do Z. Szczytem naiwności byłaby wiara, że chorzy ludzie siedzą w domu. Im większe skupisko, tym zjadliwsza mieszanka wirusów, bakterii i wszelkich drobnoustrojów – wszystkie wydychane, wykichiwane, wykasływane, rozmazywane po poręczach, klamkach, krzesłach i regałach. Gdyby ci sami ludzie byli w parku lub na plaży, nieustanna cyrkulacja powietrza „rozwiewałaby” te wszystkie zarazki, znacząco zmniejszając ich „stężenie”.
W zamkniętej przestrzeni nic takiego się nie dzieje. Klimatyzacja, która ma zapewniać klientom komfort też nie pomaga, wręcz przeciwnie. Na ogół źle konserwowana, brudna, jest idealnym siedliskiem grzybów, pleśni, czasem bardzo zjadliwych drobnoustrojów. Wszystko to krąży sobie dookoła w zamkniętej przestrzeni i jest wdychane przez „spacerowiczów” pełną piersią. Dla niemowlaka to niepotrzebne, a nawet potencjalnie niebezpieczne doświadczenie.
Ponadto centrum handlowe to hałas, ostre kolory, intensywne światło, miliony bodźców, które atakują układ nerwowy naszego malucha. To, że kilkutygodniowy niemowlak nie płacze wcale nie oznacza, że jest mu dobrze. Sen, w który tak wiele maluszków zapada, często może być reakcją obronną, mającą odciąć je od kakofonii dźwięków i barw. U większości nie ma on nic wspólnego z dobrym samopoczuciem.
2. Zakupy z niemowlakiem
Drogie mamy, z poirytowaniem czytające ten tekst. Nie „krzyczcie”, że przecież każdy musi zrobić zakupy, a nie każdy ma co z dzieckiem w tym czasie zrobić. Nie przekonujcie, że wy chodzicie ze swoim dzieckiem i jest wszystko ok. Nie używajcie argumentów, że nie można trzymać dziecka pod kloszem. To nie tak! Przede wszystkim trzeba odróżnić celowy, sprawnie przeprowadzony wypad do marketu po zakupy, od co weekendowych całodniowych „spacerów” po nim.
Gdy nie ma wyjścia i dziecko musi trafić znaleźć się w markecie, trudno. Najlepiej załatwić sprawę w środku tygodnia, do południa, tak żeby tłum był jak najmniejszy. Jeżeli w tygodniu jesteście tak zajęte, że na zakupy zostaje weekend, to w tym czasie zdecydowanie łatwiej wszystko zorganizować tak, by dziecko nie spędziło dnia w markecie. Jeżeli nie może zostać z tatą lub babcią w domu, bo np. jest karmione piersią, to niech jedzie. Zamiast jednak w sklepie, niech spaceruje z Tatą w jego okolicach lub czeka w samochodzie (z opiekunem oczywiście, nigdy samo!).
Jak już znajdziemy się z dzieckiem w centrum, pamiętajmy, by odpowiednio je rozebrać. Niezwykle istotne jest, by dbać o czystość rąk, którymi dotykamy Maluszka. To, co może się na nich znaleźć, jeży włos na głowie. Wystarczy wspomnieć, że znaczna część naszego społeczeństwa nie myje rąk po skorzystaniu z toalety. Brrr! Gdy musimy przewinąć dziecko, postarajmy się skorzystać z wózka. Gdy brak nam wprawy i potrzebujemy przewijaka, pamiętajmy, że w centrum jest on „bardzo publiczny”. Przyda się coś do przetarcia (najlepiej odkażenia) oraz coś do jego przykrycia (np. pielucha tetrowa, flanelowa). Ważne, by do minimum ograniczyć kontakt maluszka z przewijakiem i wszelkimi przedmiotami użytku publicznego.
Nie każde dziecko ma tyle szczęścia i tak silny organizm, by odeprzeć zmasowany atak drobnoustrojów. A pamiętajmy, że katar, który dla nas to „pikuś”, dla kilkutygodniowego/kilkumiesięcznego malucha może okazać się początkiem bardzo poważnej choroby. Izolowanie dziecka od takich miejsc jak centra handlowe to zdrowy rozsądek, a nie trzymanie pod kloszem! Trzymanie pod kloszem to tak powszechne przegrzewanie, unikanie spacerów na świeżym powietrzu i, np. nie puszczanie do przedszkola ze względu na zagrożenie infekcjami. A przecież kilkulatek o niebo lepiej poradzi sobie z przedszkolnymi wirusami niż niemowlak z tym, co czyha w centrach.