Trwa ładowanie...

#ByłoWarto Maja Bohosiewicz: "Cokolwiek nie zrobię i tak powiedzą: to przez moją mamę"

Maja Bohosiewicz ma dwójke dzieci: Zacharego i Leonię
Maja Bohosiewicz ma dwójke dzieci: Zacharego i Leonię (arch. prywatne)

- Dzieci spowodowały, że mam jeszcze większą motywację, by o siebie zadbać i być zdrową właśnie dla nich - mówi Maja Bohosiewicz. Jak sama przyznaje, jej życie kręci się teraz wokół syna Zacharego i córki Leonii. W przeciwieństwie do wielu gwiazd wprost mówi o tym, że wychowanie dzieci nie zawsze jest w kolorach tęczy.

1. Maja Bohosiewicz o macierzyństwie, które stało się jej siłą napędową do sukcesu zawodowego i zadbania o własne zdrowie

- Tak strasznie szybko zapomina się o tych nieprzespanych nocach, tych wszystkich trudnościach, a tak dużo przyjemności i miłości dostaje się przez macierzyństwo. Dla mnie rodzina jest najwyższą wartością i jedyne, o czym marzę to, żebyśmy byli zdrowi. I nigdy w życiu nie przyszło mi na myśl, czy było warto, tylko jak bardzo było warto... - podkreśla aktorka.

Maja Bohosiewicz z dzieckiem
Maja Bohosiewicz z dzieckiem (Marlena Stawarz)

Katarzyna Grzęda-Łozicka, WP parenting: Czy pojawienie się dzieci zmieniło pani podejście do własnej mamy?

Zobacz film: "Prawdziwe zdjęcia ciał po porodzie"

Maja Bohosiewicz: Na pewno patrzę na nią od tego czasu łaskawszym okiem. Mam też więcej dystansu i takiego poczucia, że nie mamy na wszystko wpływu.

Jedną z myśli, która mi teraz przychodzi do głowy jest to, że cokolwiek teraz nie zrobię, to dzieci i tak pójdą w przyszłości na terapię i z jakiegoś powodu będą mówiły: "To przez moją mamę". Znajdzie się coś, co w ich mniemaniu będzie fatalne i to jest nieważne, czy ja jestem zbyt pobłażliwa, albo zbyt wymagająca, dawałam za dużo ciepła, albo za mało ciepła, szczułam ich, żeby się uczyli, czy właśnie byłam zbyt pobłażliwa. Po którejkolwiek stronie się nie znajdę, na pewno to zostanie przez nich w którymś momencie, źle ocenione.

Jak się zmieniło po urodzeniu dzieci pani podejście do własnego ciała?

Muszę przyznać, że przewrotnie znajduję teraz więcej czasu, żeby o siebie zadbać. Nie ze względu na to, żeby świetnie wyglądać, ale dlatego, żeby to ciało było sprawne, silne, zdrowe. To też z myślą o nich, żebym miała siłę się nimi zajmować, żebym miała chęci do zabawy. I jakoś nieodłącznie dobre samopoczucie wiąże się dla mnie z byciem zdrową, wysportowaną osobą, dobrze się odżywiającą i dbającą o siebie. Zmieniły się pobudki, ale nie zmieniło się to, że o siebie dbam.

Maja Bohosiewicz o relacjach rodzinnych
Maja Bohosiewicz o relacjach rodzinnych (arch.prywatne)

Czy macierzyństwo zmieniło pani podejście do kariery?

Kariera nigdy nie była jakimś wyznacznikiem w moim życiu. Ważniejszą rzeczą była dla mnie niezależność finansowa. W momencie, kiedy zdecydowałam się na dzieci, zrozumiałam, że jest to dla mnie bardzo ważne, żeby być niezależną od wszystkich: od męża, od rodziny, żebym mogła żyć na własnych zasadach.

I ta potrzeba niezależności finansowej przerodziła się w duży sukces zawodowy, a dzieci były dla mnie takim dodatkowym motorem, żeby znaleźć czas na swój biznes, wiedząc, że muszę zmieścić wszystkie swoje obowiązki w kilka godzin, bo czekają mnie jeszcze inne. Więc dzieci właściwie stały się dla mnie taką dodatkową siłą napędową.

Macierzyństwo zmieniło w jakiś sposób pani podejście do innych dzieci?

Zmieniło się to o tyle, że wszystkie zasoby, które mam wyczerpuję dla mojej dwójki i absolutnie nie mam już więcej cierpliwości do innych (śmiech). Uważam, że trzeba znaleźć idealny balans, jestem daleka od tego, żeby brać dzieci ze sobą wszędzie, jeżeli to nie jest miejsce dla nich przeznaczone, to po prostu ich nie biorę. Szanuję innych i nie chcę wszystkich atakować ich osobą, która bywa dosyć głośna i rozumiem, że to może nie wszystkim pasować.

Maja Bohosiewicz na plaży
Maja Bohosiewicz na plaży (arch.prywatne)

A na koniec, czy może pani dokończyć zdanie o macierzyństwie: "Nie tak to sobie wyobrażałam..."

Nie tak to sobie wyobrażałam... Hm... myślałam, że będę mamą, która będzie miała duży balans, że będę często wyjeżdżała bez dzieci, że nie będę w nich ślepo zakochana i że nie będę taką kwoką, która chce ciągle z nimi być, i że będę miała też czas na wspólne wyjazdy z mężem. A okazuje się, że jak już wyjedziemy tylko we dwójkę, to oboje przeglądamy zdjęcia dzieci. Stwierdziliśmy, że wyjeżdżanie bez nich praktycznie nie ma sensu, więc tak, nie tak to sobie wyobrażałam...

Tekst jest częścią akcji WP parenting #ByłoWarto, w której pokazujemy blaski i cienie rodzicielstwa.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze